Trochę to trwało. Kilkanaście godzin po najkrwawszym od lat ataku terrorystycznym w Rosji, i to w jej sercu, do narodu zwrócił się Władimir Putin. I zapowiedział ukaranie winnych. W zawoalowany sposób powiązał ich z Ukrainą: miała być gotowa otworzyć swoją granicę dla uciekających terrorystów. Jego służby już wcześniej zaczęły snuć wersję islamistyczno-ukraińskiego spisku.
Miejsce ataku terrorystycznego pod Moskwą
Wcześniej niż do narodu Putin zwrócił się do zaprzyjaźnionych przywódców, porozmawiał przez telefon z dyktatorem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką. Dzwonił także do Azji Środkowej.
Czytaj więcej
Co najmniej 133 osoby zginęły w ataku terrorystów na salę koncertową na obrzeżach Moskwy. Rannych jest ponad 120 osób. Dramatyczne nagrania z miejsca zdarzenia pokazują panikę uczestników koncertu po tym, gdy rozlegają się strzały i eksplozje. Wyższe kondygnacje budynku niemal doszczętnie spłonęły.
Sposób działania terrorystów w Crocus City Hall pod Moskwą jest charakterystyczny dla ISIS i jemu podobnych
I to jest ważny kierunek. Stamtąd mają pochodzić terroryści - konkretnie z Tadżykistanu. Terroryści z tzw. Państwa Islamskiego (ISIS), jego regionalnego oddziału Prowincja Chorasan, obejmującego postradzieckie państwa muzułmańskie, w tym właśnie Tadżykistan, oraz Afganistan.