Organizowany od kilku lat w szkołach w ostatni piątek października „Tęczowy Piątek” to gest solidarności z osobami LGBTQ+. W tym roku odbył się on pod hasłem „Safe Space” czyli Bezpieczna Przystań. Jak podkreślają organizatorzy, chodzi o to, by nieheteronormatywna młodzież poczuła się w szkole bezpiecznie.
Ostatnie lata były dla tych osób trudne. Prawo i Sprawiedliwość wielokrotnie wskazywała na ich odmienność, mówiono o nich źle w czasie kampanii wyborczej. Przemysław Czarnek, wciąż zajmujący stanowisko ministra edukacji, posunął się nawet do stwierdzenia, że „ci ludzie nie są równi normalnym ludziom.”
Nadchodzi odwilż w szkołach
Atmosfera wokół „Tęczowego Piątku” nie była więc najlepsza. Szkoły bały się je organizować, tym bardziej, że w poprzednich latach zdarzały się w tych dniach kontrole kuratoriów oświaty. Dlatego jeśli cokolwiek „tęczowego” w szkołach się działo, było to oddolne, nieoficjalne, w konspiracji…
W tym roku jest inaczej. „Nowa rzeczywistość polityczna pozwoli na przełamywanie tematów tabu” – zaznaczają organizatorzy. I wskazują, że obecnie akcję organizowano w stu szkołach – w tym także w konserwatywnych regionach jak np. na Podkarpaciu. To o 70 proc. więcej niż przed rokiem.
Kuratorzy jednak nie odpuszczają. Małopolska kurator oświaty Barbara Nowak w komunikacie umieszczonym na stronie internetowej urzędu napisała: „W związku z zapowiedziami organizacji akcji tzw. „tęczowy piątek” dementuję pogłoski jakoby w polskim prawie oświatowym dokonała się rewolucyjna zmiana – w następstwie październikowych wyborów do Sejmu i Senatu. Nic podobnego!”.