Działania PiS w sprawie referendum dotyczącego migrantów sprzedawane były jako genialny plan. Tymczasem coraz bardziej przypominają dość paniczne ruchy i potykanie się o własne nogi. Jeśli prezes Jarosław Kaczyński udziela niespodziewanego wywiadu PAP, to sygnał, że trzeba gasić pożar, który się nieoczekiwanie pojawił. Trzeba było bowiem odkręcić nagłośnione przez Donalda Tuska a przygotowane przez MSZ rozporządzenie ułatwiające sprowadzanie imigrantów ekonomicznych.
Kaczyński przekonywał więc w rozmowie z PAP, że to wielki sukces rządu, który był w stanie zorientować się, że w rządzie, a konkretnie w MSZ, powstaje rozporządzenie. Wielkim sukcesem było więc wycofanie się z planów, które się najpierw samemu przygotowało.
Czytaj więcej
Pomysł przeprowadzenia referendum w sprawie tzw. „przymusowej relokacji” jest tak zły, że PiS postanowiło podzielić się nim z opozycją. Ta odmówiła jednak konsumpcji.
Dlaczego rzecznik PiS Rafał Bochenek mówi o urzędniczej kaczce dziennikarskiej?
Rzecznik PiS Rafał Bochenek bronił się w tej sprawie jeszcze bardziej rozpaczliwie mówiąc, że rozporządzenie to „urzędnicza kaczka dziennikarska” i nie będzie przyzwolenia PiS na liberalizację procedur wizowych dla imigrantów spoza Unii Europejskiej.
To zaś pokazuje jak poważny cios Donald Tusk – i to chyba po raz pierwszy w tej kampanii wyborczej – zadał PiS, nagłaśniając w swoim klipie wideo planowane rozporządzenie. Bo udało mu się w ten sposób pokazać rozbieżność pomiędzy antyimigrancką retoryką rządu PiS, a praktyką. A ta wygląda tak, że co roku do Polski przyjeżdża do pracy tysiące obcokrajowców.