Z taką sytuacją NATO miało już do czynienia na przełomie lat 70. i 80. Związek Radziecki zaczął wtedy rozlokowywać przy granicach sojuszu wyrzutnie samobieżne wyposażone w pociski atomowe SS-20. Ich kilkusetkilometrowy zasięg umożliwiał Kremlowi przeprowadzenie ograniczonego ataku jądrowego obejmującego wyłącznie europejskich sojuszników Ameryki. Leonid Breżniew liczył, że pozwoli to na spełnienie długotrwałego marzenia ZSRR – rozbicie więzi transatlantyckiej.
Nie dysponując porównywalną jądrową bronią taktyczną w Europie, Biały Dom stanąłby przed dylematem: przyjść z pomocą staremu kontynentowi, używając balistycznych rakiet jądrowych za cenę niemal pewnej zagłady Stanów Zjednoczonych, czy też pogodzić się z przejęciem kontroli nad europejskimi krajami NATO przez Moskwę.
Czytaj więcej
Magazyn na rosyjską broń nuklearną na Białorusi będzie gotowy do 1 lipca, poinformował Władimir Putin w wywiadzie dla telewizji Rossija 24.
W tamtym czasie odpowiedź Waszyngtonu była jednoznaczna. Rozlokowanie w Europie 572 amerykańskich rakiet średniego zasięgu Pershing z ładunkami atomowymi wywołało ogromne manifestacje pacyfistów. Jednak zarówno prezydent Francji jak i kanclerz Niemiec zdecydowanie stanęli po stronie Białego Domu. Dopiero w 1987 r. Michaił Gorbaczow i Ronald Reagan zawarli porozumienie o likwidacji tego typu broni.
Czytaj więcej
Reakcja Zachodu, w tym możliwe sankcje wobec Federacji Rosyjskiej, nie wpłyną na plany Moskwy w zakresie rozmieszczenia broni jądrowej na Białorusi - zapowiedział rzecznik rosyjskiego prezydenta, Dmitrij Pieskow.