Wojna to okrucieństwo. Ale wojna w mediach społecznościowych tylko to okrucieństwo potęguje. Rosjanie, filmując telefonem komórkowym i zamieszczając w sieci egzekucję ukraińskiego jeńca, chcieli nie tylko przestraszyć, ale pokazać, jak są pewni swego, bezkarni. Nie pomyśleli jednak, że fabrykują materiał obciążający samych siebie. Nie tylko zbrodniczą armię, ale przede wszystkim konkretne osoby.
Kiedyś, może nawet do niedawna, zbrodniarze, a było ich w historii tego i poprzedniego wieku niemało, próbowali swoje zbrodnie ukrywać. Groby w Katyniu, zaorane cmentarze ofiar Stalina. Popioły w Auschwitz. Naziści i komuniści nie chcieli zostawiać śladów. Dlaczego? Czyżby bali się odpowiedzialności? Nie zawsze. Myślę, że nawet w ich przypadku zbrodnia była jednak wstydliwa. Tak jak ludzką śmierć okrywał całun tabu.
Czytaj więcej
W Internecie pojawiło się nagranie z egzekucji ukraińskiego żołnierza, który został schwytany przez rosyjskich okupantów. Na opublikowanym materiale wyraźnie widać, że obrońca Ukrainy jest nieuzbrojony.
Wojna w Ukrainie, podobnie zresztą jak wcześniejsza w Czeczeni czy wiele innych zbrodni doby internetu pokazuje, że tabu już nie wiąże, a zbrodnia staje się fotogeniczna. Ludzkie zwłoki na ulicach Buczy, indywidualne czy grupowe egzekucje filmowane przez Rosjan szybko trafiają do sieci. Autorzy strasznych zdjęć dają się uwieść złudzeniu, że zatrą za sobą ślady; że cyfrowy ocean zanonimizuje tożsamość sprawców i ofiar. To jednak nic więcej niż złudzenie. Tak jak zidentyfikowano sprawców zbrodni w Buczy, tak szybko uda się zidentyfikować zabójców ukraińskiego jeńca.
Sieć jest pełna cyfrowych śladów i coraz łatwiej do nich dotrzeć. Można ustalić IP nadawcy pierwotnego wideo, który wysłał go w świat. I dotrzeć do autora filmiku, który też stworzył go dzięki kamerce w telefonie komórkowym. Poszukać śladów logowania się telefonu i sprawdzić, jakie inne logowały się w jego otoczeniu. Po kilku godzinach od zamieszczenia filmiku w sieci ukraińskie służby ustaliły tożsamość ofiary. Sprawców pewnie też poznamy w szybkim czasie.