„Na dzień dzisiejszy jesteśmy przeciw” – odparł we wtorek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, lider koalicyjnej Solidarnej Polski, pytany, czy jego partia zagłosuje za rządową ustawą wiatrakową.
Właściwie trudno się Ziobrze dziwić. I nie chodzi tu wcale o to, że walka z wiatrakami jest sprawdzoną metodą zapisania się w historii zachodniej kultury. Liberalizacja ustawy wiatrakowej jest warunkiem otrzymania środków z Krajowego Planu Odbudowy oraz uwolnienia potencjału energetyki odnawialnej na lądzie. Tymczasem Solidarna Polska starannie dba o tę część elektoratu, która jest wobec siłowni wiatrowych nieufna, obawiając się, że od nich krowy przestają dawać mleko, a kobiety rodzić dzieci, pszenica gnije na polu, a ziemniaki w piwnicy. Z kolei KPO zakłada, że Polska otrzyma kolejne transze wypłat, jeśli będzie realizować uzgodnione z Brukselą reformy opisane jako kamienie milowe. W KPO jest ich w sumie 115, więc Ziobro ma pole do popisu.
Czytaj więcej
Rząd premiera Mateusza Morawieckiego zapowiada szybkie przejście ustawy odblokowującej enegetykę wiatrową. Opozycja apeluje już do prezydenta.
Przy każdym kolejnym Solidarna Polska będzie głosować przeciw, pokazując twardemu prawicowemu elektoratowi, kto tu naprawdę broni suwerenności. Ale pozostanie w koalicji, bo przecież wyjście z niej oznaczałoby dla prawicowego elektoratu zbrodnię jeszcze większą niż „zgoda na brukselski dyktat” czy egipskie plagi, czyli przejęcie władzy przez Donalda Tuska. PiS będzie się musiał dwoić i troić, by poparcie dla kolejnych reform znajdować wśród partii opozycyjnych, partia Ziobry zaś będzie korzystać ze wszystkich przywilejów, jakie daje sprawowanie władzy, jej działacze piastować będą stanowiska ministrów i wiceministrów, pozostaną w zarządach spółek i kierownictwach instytucji. Dzięki temu Solidarna Polska może korzystać z przywilejów bycia jednocześnie w rządzie i w opozycji.
Jedyne, co może dziwić, to to, że Mateusz Morawiecki wciąż udaje, że ma wielki komfort polityczny sprawowania urzędu premiera, choć krytykują go ministrowie i wiceministrowie, a koalicjant wprost oskarża o wyprzedaż suwerenności. Ale jak długo prezes Jarosław Kaczyński będzie na to pozwalał, tak długo Morawiecki będzie robił dobrą minę do złej gry, a Ziobro pełnymi garściami czerpał z tego polityczne korzyści.