"Staliśmy po stronie Ukrainy. Byliśmy pierwsi i jeśli się nie mylę, pozostajemy jedynym krajem, który wysłał szpital polowy do Ukrainy, wysłaliśmy i wysyłamy pomoc humanitarną. (…) Oczywiście głosowaliśmy w ONZ za jednoznacznym potępieniem zarówno samej inwazję, jak i masakry w Buczy" – mówi premier Izraela Yair Lapid. W przeciwieństwie do państw Zachodu broni jednak walczącej Ukrainie dostarczać nie zamierza. Zapytany, dlaczego Izrael nie może wysłać np. systemów obrony powietrznej odpowiada, że: "to byłoby pewne przekroczenie granic".
Czytaj więcej
Minister obrony Benny Gantz zapowiedział, że Izrael nie wyśle broni na Ukrainę. Zaproponował przekazanie cywilnego systemu wczesnego ostrzegania przed nadchodzącymi atakami.
Jakich granic? – wypadałoby zapytać Lapida. I jakie „interesy”, bo na nie się powołuje, rozstrzygają o tym, że Izrael broni do Kijowa prawdopodobnie dostarczać nie będzie. Czyżby kwestie polityki zagranicznej? Cóż, główni sojusznicy Jerozolimy, w tym jej filar bezpieczeństwa, czyli Stany Zjednoczone w sprawie wywołanego przez Putina konfliktu mają postawę jednoznaczną. Podobnie większość izraelskich sojuszników z NATO. Poza Turcją Erdogana, który mimo pozorów współpracy, ze względu na kwestie palestyńską do największych wielbicieli Izraela nie należy. Czynnikiem istotniejszym jest równowaga na Bliskim Wschodzie, gdzie – jak pamiętamy – Rosja jest aktywna nie tylko politycznie, ale i militarnie (Syria). Obecność Rosjan na izraelskiej granicy Lapid identyfikuje jako element stabilizujący i gwarantujący bezpieczeństwo, przynajmniej od strony Iranu, który współpracując z reżimem Asada może wykorzystać terytorium Syrii do ataków cele w Izraelu.
Ludzie z kręgu Naszego Domu Izraela mają zwykle poglądy jawnie prokremlowskie, a byli obywatele ZSRR, jak choćby powszechnie identyfikowany w Federacji Rosyjskiej Jakow Kedmi, są często obecni w kremlowskiej telewizji
Tyle, że przestrzeni lotniczej w Syrii strzegą Rosjanie, i Iran bez ich zgody akcji takiej nie podejmie (pisze o tym na naszych stronach Jerzy Haszczyński). To bez wątpienia najważniejsza z przyczyn, ze względu na które Lapid unika konfrontacji z Putinem, a tym byłoby – w przekonaniu Rosjan – dozbrajanie Ukrainy. Ale nie jedyna. Międzynarodowe relacje Izraela trzeba bowiem widzieć też w szerszym geopolitycznym kontekście. Bliski Wschód, wciąż beczka prochu, niemal w całości jest w kwestii wojny Putina oficjalnie neutralny, ale jeśli chodzi o opinię publiczną, gruntownie pro-rosyjski. Słychać te poglądy z wielu stolic regionu. Ostry kurs na Moskwę jest niczym innych jak echem lokalnego anty-amerykanizmu; od Teheranu, przez Bejrut, aż po Algier dominuje putinowska narracja, że wojna na Ukrainie to nic innego jak działania obronne Rosji przeciw militarnej ekspansji Ameryki i NATO.