Wybory samorządowe – zwłaszcza poza dużymi miastami – mają swoją specyfikę. A uzupełniające wybory samorządowe, poza czasem normalnej kampanii wyborczej, są jeszcze bardziej wyjątkowe, jeśli chodzi o mobilizację, motywację wyborców i sam ich przebieg. Nie zmienia to faktu, że niemal w każdej sytuacji wybory tego typu – czy za rządów PiS, czy wcześniej, gdy rządziła PO – są dla partii niezwykłą polityczną okazją.
W przypadku Rudy Śląskiej kampania jednak nie ogniskowała uwagi mediów tak, jak wybory w Rzeszowie rok temu. Nie było też jasnego podziału kandydatów i wyraźnego starcia rząd kontra opozycja. Ba! Po stronie opozycji o władzę w mieście rywalizuje kandydat popierany przez samorządowców z ruchu samorządowego Tak! Dla Polski (Krzysztof Mejer) i drugi, popierany przez lokalną PO (Michał Pierończyk). Rok temu w Rzeszowie opozycja i samorządowcy mieli jednego kandydata. To może być ważny prognostyk przed kolejną kampanią samorządową.
Czytaj więcej
Marek Wesoły, poseł PiS, ubiegający się o urząd prezydenta Rudy Śląskiej, nie wszedł do II tury - to oficjalne wyniki głosowania. Wesoły startował w wyborach z poparciem prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, choć nie pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości.
Dla PiS sytuacja była niewygodna od samego startu. Nowogrodzka szybko oceniła, że w mieście wygrać będzie bardzo trudno. Nie było więc zaangażowania żadnych nadzwyczajnych sił i środków. A poseł Marek Wesoły uznawany był i jest za politycznego outsidera w klubie, który wielokrotnie nie zgadzał się z linią partii w głosowaniach. Mimo to kilka tygodni temu poparcia w krótkim wystąpieniu udzielił Wesołemu prezes PiS Jarosław Kaczyński. I wystarczy, by dziś to, że nie dostał się do drugiej tury, było wykorzystane przez sejmową opozycję jako sygnał o słabości PiS.
Politycy z Nowogrodzkiej mogą tylko się pocieszać, że w obecnych warunkach kampania w Rudzie Śląskiej i jej wynik mogą szybko zejść z agendy wydarzeń.