Jędrzej Bielecki: Putin zmylił Zachód

Obudziliśmy się w świecie, gdzie rządzą silniejsi i to oni wyznaczają strefy wpływów. Zmiana tego stanu rzeczy zajmie bardzo dużo czasu i będzie wymagać ogromnych środków.

Aktualizacja: 24.02.2022 23:56 Publikacja: 24.02.2022 19:04

Jędrzej Bielecki: Putin zmylił Zachód

Foto: AFP

Sama groźba surowych sankcji USA i Europy miała odwieść Władimira Putina od inwazji na Ukrainę. Nie odwiodła. Sankcje takie, jeśli w ogóle zostaną wprowadzone, będą zbyt późne. Mogły zostać wprowadzone po uderzeniu Rosji na Gruzję w 2008 r. albo przynajmniej po zajęciu Krymu i Donbasu sześć lat później. To był czas, kiedy Rosja jeszcze wygrzebywała się z zapaści, w jakiej znalazła się po rozpadzie Związku Radzieckiego. Jej armia nie mogła przecież początkowo poradzić sobie nawet z malutką Czeczenią.

Kiedy Putin zrozumiał, że Zachód nie zareaguje na jego podboje? W sierpniu 2013 r., gdy Baszar Asad w Syrii sięgnął po gazy bojowe, zabijając 1,5 tys. cywilów. Barack Obama zapowiadał, że użycie broni chemicznej przez reżim uruchomi amerykańską interwencję. Ale w momencie próby za tymi słowami nie poszły czyny. Kreml wyciągnął wniosek, że świat, w którym niepodzielnie rządzi jedna superpotęga, Ameryka, jest fikcją. Uznał, że Waszyngton będzie bronił tylko swojej strefy wpływów, która w Europie sprowadza się do NATO. Putin dostrzegł w tym szansę na urzeczywistnienie swojej idei odbudowy rosyjskiego imperium i odwrócenie „najtragiczniejszego wydarzenia XX w.", za jakie uważa rozpad ZSRR. O ile oczywiście Rosja będzie miała po temu narzędzia.

Czytaj więcej

Krwawy podbój Putina

Tak zaczął się trwający przynajmniej od siedmiu lat proces forsownych przygotowań do inwazji, której jesteśmy dziś świadkami. Głównie przygotowań sił zbrojnych, ale też – ekonomicznych. Rosja zrobiła spore postępy w zbudowaniu bardziej samowystarczalnej gospodarki, w szczególności gromadząc rezerwy walutowe, sięgające ponad 600 mld dol. Pomogły w tym Kremlowi wysokie ceny surowców.

W lipcu Putin odsłonił karty. W długim historycznym artykule opisał alternatywną wersję historii, w której nie było miejsca na niezależne państwo ukraińskie. Ale nawet wówczas Zachód nie chciał uwierzyć w jego plan. Jeszcze w grudniu przebywający z wizytą w Polsce nowy kanclerz Niemiec Olaf Scholz mówił, że Nord Stream 2 to wyłącznie projekt komercyjny. Prezydent Macron mnożył kontakty z Putinem, wierząc, że mglista oferta „nowej architektury bezpieczeństwa w Europie" wystarczy, aby odwieść Kreml od wojny, i zapewni jemu samemu łatwą reelekcję. A Jarosław Kaczyński zaostrzał spór o praworządność z Brukselą, najwyraźniej nie pojmując, jak bardzo służy Putinowi takie podcinanie jednolitego frontu Zachodu.

Z kolonii karnej, w której jest osadzony, lider rosyjskiej opozycji demokratycznej Aleksij Nawalny potępił napaść i uznał, że ma ona służyć odwróceniu uwagi rosyjskiego społeczeństwa od załamania gospodarczego pod rządami Putina. I faktycznie nie da się wykluczyć, że kiedyś Rosjanie powstaną przeciw swojemu dyktatorowi. Na razie jednak to Putin postawił na swoim. Wróciliśmy do świata, w którym rządzą silniejsi i to oni wyznaczają swoje strefy wpływów. Zmiana tego będzie kosztowała Zachód o wiele więcej, niż gdyby od początku przyjął twardą linię wobec rosyjskiego reżimu.

Sama groźba surowych sankcji USA i Europy miała odwieść Władimira Putina od inwazji na Ukrainę. Nie odwiodła. Sankcje takie, jeśli w ogóle zostaną wprowadzone, będą zbyt późne. Mogły zostać wprowadzone po uderzeniu Rosji na Gruzję w 2008 r. albo przynajmniej po zajęciu Krymu i Donbasu sześć lat później. To był czas, kiedy Rosja jeszcze wygrzebywała się z zapaści, w jakiej znalazła się po rozpadzie Związku Radzieckiego. Jej armia nie mogła przecież początkowo poradzić sobie nawet z malutką Czeczenią.

Pozostało 83% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich