Michał Szułdrzyński: Pouczająca porażka

Jarosław Kaczyński we wtorek przegrał głosowanie nad ustawą covidową na własne życzenie. Choć ta przegrana go długofalowo osłabia, chwilowo rozjaśnia mu sytuację na politycznym zapleczu.

Publikacja: 02.02.2022 21:00

Michał Szułdrzyński: Pouczająca porażka

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Nie jest to sytuacja zero-jedynkowa. Wyborcy nie odsuną się od PiS dlatego, że przegrało jedno głosowanie. A rządzący natychmiast zaczęli atakować opozycję za to, że wyrzuciła do kosza ustawę, która rzekomo miała pomóc w walce z pandemią. Chcieliśmy – mówią politycy PiS – ale ta nieodpowiedzialna opozycja, mimo początkowych zapowiedzi poparcia, zagłosowała przeciwko...

Ustawa jednak była tak zła, że opozycja nie mogła jej poprzeć. W efekcie rząd w sprawie koronawirusa zrobi zakład z losem. Mimo szybującego wzrostu zakażeń, nie będzie podejmować żadnych działań. Jeśli się okaże, że przyrostowi zakażeń nie towarzyszy fala hospitalizacji ani zgonów (wystarczy, że będzie ich mniej niż w ostatniej fali), PiS odtrąbi zwycięstwo w walce z koronawirusem i wzorem niektórych krajów zachodniej Europy ogłosi koniec pandemii i zniesie wszystkie ograniczenia. Jeśli się nie uda – winę będzie usiłować zrzucać na opozycję, która odrzuciła „lex Kaczyński”. Choć zabrzmi to cynicznie, prócz życia tysięcy Polaków ryzykuje niewiele, bo jak dotąd sondaże nie wskazywały, by wyborcy chcieli karać rząd za lekceważenie pandemii.

Inaczej ma się sprawa z klarownością co do układu sił wewnątrz PiS. Głosowanie ujawniło dalszą dezintegrację parlamentarnego zaplecza Jarosława Kaczyńskiego. W najsroższej dotąd porażce prezesa, głosowaniu piątki dla zwierząt, jawnie przeciw prezesowi opowiedziało się 38 posłów, teraz 24. Wtedy Kaczyński mógł liczyć na lojalność 176 posłów, teraz było ich 151. We wtorek bowiem 37 posłów wstrzymało się od głosu – między innymi część wiceministrów od Zbigniewa Ziobry i tych, którzy opuścili Porozumienie po wyrzuceniu z rządu Jarosława Gowina. Nie głosowało 16 posłów prawicy, w tym np. Zbigniew Ziobro.

Czytaj więcej

Czy PiS ma jeszcze większość w Sejmie? „Polityczne konsekwencje muszą być”

Wśród tych, którzy teraz sprzeciwili się Kaczyńskiemu, byli nie tylko przeciwnicy rzekomego sanitaryzmu, ale też niemal tuzin posłów Solidarnej Polski czy kilku kojarzonych z konserwatywną frakcją Bartłomieja Wróblewskiego. I choć tym razem nie było klubowej dyscypliny, ponieważ ktoś w PiS przewrotnie uznał, że kwestia walki z pandemią to sprawa światopoglądowa, więc nie można będzie nikogo ukarać, Kaczyński z pewnością będzie pamiętać, kto jak głosował, podczas tworzenia list wyborczych. Wszak w tym tygodniu PiS powołało pełnomocników regionalnych, którzy mają się zająć przygotowaniami do wyborów.

To jednak sprawi, że posłowie, którzy wiedzą, że i tak nie znajdą się na listach w kolejnych wyborach, będą jeszcze mniej lojalni wobec prezesa. Raz publicznie okazana słabość lidera, jeśli nie spotka się z natychmiastową reakcją, wywołuje dalszą niesubordynację. Dlatego Kaczyński postanowił pokazać, że wciąż jest silnym wodzem, deklarując, że rozliczy winnych chaosu przy wprowadzaniu Polskiego Ładu. Mateusza Morawieckiego wyrzucić nie może, winę zrzuci więc na kierownictwo resortu finansów, stąd plotki o dymisjach. To ma być pozorny dowód, że prezes może wciąż szarpnąć cuglami. Ale lista spraw, w której Kaczyński nie ma większości, będzie rosła. Jeśli PiS przegra głosowanie w sprawie powołania komisji śledczej ds. Pegasusa, lejce mogą prezesowi wypaść z rąk.

Nie jest to sytuacja zero-jedynkowa. Wyborcy nie odsuną się od PiS dlatego, że przegrało jedno głosowanie. A rządzący natychmiast zaczęli atakować opozycję za to, że wyrzuciła do kosza ustawę, która rzekomo miała pomóc w walce z pandemią. Chcieliśmy – mówią politycy PiS – ale ta nieodpowiedzialna opozycja, mimo początkowych zapowiedzi poparcia, zagłosowała przeciwko...

Ustawa jednak była tak zła, że opozycja nie mogła jej poprzeć. W efekcie rząd w sprawie koronawirusa zrobi zakład z losem. Mimo szybującego wzrostu zakażeń, nie będzie podejmować żadnych działań. Jeśli się okaże, że przyrostowi zakażeń nie towarzyszy fala hospitalizacji ani zgonów (wystarczy, że będzie ich mniej niż w ostatniej fali), PiS odtrąbi zwycięstwo w walce z koronawirusem i wzorem niektórych krajów zachodniej Europy ogłosi koniec pandemii i zniesie wszystkie ograniczenia. Jeśli się nie uda – winę będzie usiłować zrzucać na opozycję, która odrzuciła „lex Kaczyński”. Choć zabrzmi to cynicznie, prócz życia tysięcy Polaków ryzykuje niewiele, bo jak dotąd sondaże nie wskazywały, by wyborcy chcieli karać rząd za lekceważenie pandemii.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich