Nowelizacja prawa autorskiego. Sztuczna inteligencja wraca do łask

Przeciwnicy rozwoju rodzimej sztucznej inteligencji, którzy otrąbili zwycięstwo nad nową technologią, mają powody do zmartwień – nowa wersja projektu nowelizacji prawa autorskiego zezwala algorytmom AI na eksplorację tekstów i danych w Internecie.

Publikacja: 16.03.2024 09:39

Nowelizacja prawa autorskiego. Sztuczna inteligencja wraca do łask

Foto: Adobe Stock

Przez kilka ostatnich lat Polska zwlekała z wdrożeniem przepisów unijnych dyrektyw prawnoautorskich, których termin implementacji dawno upłynął. Gdy zaś wreszcie się na to zdecydowaliśmy, a procedura legislacyjna ruszyła i polski świat prawniczy wstrzymał oddech – zaraz okazało się, że projekt nie uwzględnia rozwiązań dotyczących generatywnej sztucznej inteligencji. Tak było aż do czwartku 14 marca – wtedy to opublikowana została nowa wersja projektu ustawy zmieniającej ustawę o prawie autorskim, podchodząca na poważnie do AI i nie traktująca jej już jak ubogiego kuzyna.

Polski próg zwalniający na drodze sztucznej inteligencji

Zmiana, którą zaproponowało w projekcie Ministerstwo Kultury, z pozoru nie należy do największych. Według nowego projektu, art. 26(3) ustawy o prawie autorskim otrzymać ma brzmienie: „Wolno zwielokrotniać rozpowszechnione utwory w celu eksploracji tekstów i danych, chyba że uprawniony zastrzegł inaczej”. Jeszcze do niedawna przepis ten kończył się jednak sformułowaniem: „z wyłączeniem tworzenia generatywnych modeli sztucznej inteligencji”. Skąd w ogóle pomysł na takie ograniczenie swobody w „uczeniu” AI? I dlaczego od niego ostatecznie odstąpiono?

Odpowiedź na pierwsze pytanie nie jest do końca jasna. Uzasadnienie projektu wskazywało na fakt, że przed laty – gdy pisane były przepisy wspomnianych dyrektyw – nie była znana skala możliwości algorytmów generatywnej sztucznej inteligencji. Doprowadziło to twórców projektu do wniosku, że rozwiązania z dyrektywy nie były tworzone z myślą o sztucznej inteligencji w znanym nam dziś kształcie oraz że konieczne jest ograniczenie jej zapędów.

Argumentacja ta upada jednak, gdy spojrzymy na wydarzenia następujące po przyjęciu dyrektywy przez pozostałe państwa europejskie. Nie dość, że w żadnym z nich nie zdecydowano się na wprowadzenie późniejszych ograniczeń dla AI, to najnowsze rozporządzenie Parlamentu Europejskiego właściwie potwierdza poparcie państw Unii dla tych uregulowań. Chodzi oczywiście o tzw. AI Act, zwany aktem o sztucznej inteligencji, który odwołuje się do norm m.in. aktualnie wdrażanej dyrektywy DSM.

Co do drugiego pytania — od wykluczenia sztucznej inteligencji legislator zdecydował się odstąpić pod presją opinii wygłoszonych w ramach konsultacji publicznych. Rozwiązanie to poddane zostało krytyce, wytknięto m.in. niezgodność z prawem unijnym. I faktycznie, wdrożenie przepisów w poprzednim kształcie doprowadziłoby do niepełnej transpozycji unijnych przepisów w polskim prawie.

Czy sztuczna inteligencja pożre twórców?

Najwięcej obaw generatywna sztuczna inteligencja wzbudzała i wzbudza w środowiskach twórczych. Branża kreatywna obawia się bowiem, że łatwość dostępu do wytworów AI zdecydowanie pogorszy ich i tak ciężką już sytuację na rynku — zostanie on zasypany milionami tekstów, grafik i utworów muzycznych, naśladujących coraz lepiej pracę twórczą człowieka. Co więcej, sprzeciw artystów budzi korzystanie przez algorytmy z ich utworów w ramach „uczenia się”.

Rozwiązanie drugiego z problemów przewiduje wdrażane właśnie prawo. Pozwala ono, zgodnie z tzw. modelem opt-out, na to, by twórca wedle uznania nie zezwalał algorytmowi na eksplorację jego utworów (tzw. text-and-data mining) i wykorzystanie ich do generowania treści. Co do pierwszej z obaw twórców, niestety, na ten moment nie zostały wdrożone żadne zabezpieczenia — pozostaje tylko wierzyć, że rynek zweryfikuje produkowane masowo treści i odbiorcy postawią na jakościowe, tworzone przez ludzi dzieła.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
dr Michał Markiewicz, specjalista z dziedziny prawa autorskiego, Kancelaria Markiewicz Sroczyński Mioduszewski

Pomysł na taką regulację, tj. wyłączenie wyjątku text-and-data mining na potrzeby nauki generatywnych systemów sztucznej inteligencji, i to na tak późnym etapie prac (ponad 2,5 roku po terminie implementacji), był zaskakujący. Nie tylko dlatego, że żaden kraj Unii Europejskiej nie poszedł w tę stronę implementując dyrektywę, ale przede wszystkim z tego powodu, że przepis ten ma właśnie służyć legalizacji tego, co wprost chciano w Polsce wyłączyć. Wskazują na to także kolejne, projektowane, akty prawa unijnego. Regulacja, z której zrezygnowano, nie miałaby dużego znaczenia dla międzynarodowego rozwoju sztucznej inteligencji. Wszystkie duże modele AI są bowiem „trenowane” poza terytorium Polski, zatem przepisy polskie i tak nie mają względem tych działań zastosowania. Natomiast gotowe modele mogą być wykorzystywane w Polsce, również niezależnie od komentowanej regulacji. Główny problem polegał zatem na tym, że przyjęcie tej regulacji doprowadziłoby do zmniejszenia polskiej konkurencyjności na rynku AI. Zarówno organizacje badawcze, jak i startupy zmuszone byłyby do rozwijania swoich narzędzi poza terytorium Polski. Dobrze się stało, że ministerstwo wycofało się z tego pomysłu.

Przez kilka ostatnich lat Polska zwlekała z wdrożeniem przepisów unijnych dyrektyw prawnoautorskich, których termin implementacji dawno upłynął. Gdy zaś wreszcie się na to zdecydowaliśmy, a procedura legislacyjna ruszyła i polski świat prawniczy wstrzymał oddech – zaraz okazało się, że projekt nie uwzględnia rozwiązań dotyczących generatywnej sztucznej inteligencji. Tak było aż do czwartku 14 marca – wtedy to opublikowana została nowa wersja projektu ustawy zmieniającej ustawę o prawie autorskim, podchodząca na poważnie do AI i nie traktująca jej już jak ubogiego kuzyna.

Pozostało 88% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach