Małe sklepy giną, bo nie stać ich na promocje

Z różnego typu okazji cenowych podczas zakupów żywności korzysta aż 93,5 proc. klientów. Najwięcej promocji oferują duże sklepy, dlatego niezależni handlowcy mają coraz większe problemy.

Publikacja: 16.10.2024 05:43

Małe sklepy giną, bo nie stać ich na promocje

Foto: Adobe Stock

Aż 29,7 proc. Polaków deklaruje, że 20–40 proc. swoich zakupów żywnościowych realizuje w promocjach, dla co piątego to nawet do 60 proc. – wynika z badania UCE Research i Grupy Blix, które „Rzeczpospolita” poznała pierwsza. Wyniki są nieco wyższe w porównaniu z sierpniową edycją badania, a eksperci zgodnie przewidują, że znaczenie promocji jeszcze będzie rosło.

EKO zakupy w promocji Mazurkiewicz

Foto: Tomasz Sitarski

Promocja podstawą zakupów

– Znaczenie promocji dla sklepów spożywczych rośnie z kilku powodów. Po pierwsze, rywalizacja między sieciami handlowymi, szczególnie dyskontami, jest coraz bardziej intensywna, a wojna cenowa zmusza sklepy do regularnego oferowania atrakcyjnych promocji, aby przyciągnąć konsumentów – mówi Marcin Lenkiewicz, wiceprezes Grupy Blix. – Rosnąca presja inflacyjna sprawia, że konsumenci są jeszcze bardziej wrażliwi na ceny, co powoduje, że sklepy muszą elastycznie reagować, oferując bardziej atrakcyjne oferty – dodaje.

GUS podał, że inflacja we wrześniu wyniosła 4,9 proc. i jest to taki sam wynik, jak wskazany w indeksie cen detalicznych, który opisywaliśmy w „Rzeczpospolitej”. Z miesiąca na miesiąc ceny rosną coraz mocniej, a konsumenci odpowiadają na to próbą ograniczania wydatków choćby przez częstsze korzystanie z promocji.

– Wzrost odsetka respondentów, którzy deklarują korzystanie z promocji i potrafią określić ich udział w swoich zakupach żywnościowych, z 90,5 do 93,5 proc., można zinterpretować jako efekt rosnącej świadomości cenowej konsumentów oraz bardziej przemyślanego podejścia do zakupów – mówi Piotr Biela, menedżer z Grupy Blix. – Coraz więcej Polaków nie tylko korzysta z promocji, ale również potrafi świadomie zarządzać swoimi wydatkami, co świadczy o ich pogłębiającej się wiedzy na temat różnych strategii zakupowych – dodaje.

Stawia to w coraz trudniejszej sytuacji mniejsze sklepy, które nie są w stanie zaoferować takich warunków cenowych, jak choćby sieci dyskontowe. Wielcy gracze z racji generowanych obrotów mają inną pozycję przetargową w rozmowach z producentami, co pozwala im na mocniejsze cięcie cen zakupu.

Małe sklepy kontra dyskonty

Firmy starają się z tym walczyć. Eurocash poinformował niedawno o utworzeniu grupy zakupowej, do której należy już ok. 15,5 tys. sklepów. Chodzi o sieci zarządzane przez grupę, jak groszek, ABC czy Lewiatan. Firma podaje, że decyzja o utworzeniu grupy zakupowej to odpowiedź na oczekiwania konsumentów co do wysokiej jakości produktów i rozsądnej ceny, a także trwającą od wielu miesięcy wojnę cenową i rosnącą pozycję rynkową dyskontów. 

– Dostawcy, sieci i przedsiębiorcy prowadzący lokalne sklepy mają wspólny cel. Jest nim dążenie do zapewnienia najlepszej oferty produktowej, cenowej oraz innych warunków zakupów dla konsumentów – mówi Marcin Celejowski, członek zarządu Grupy Eurocash odpowiedzialny za zakupy.

Wojna handlowa na rynku trwa w najlepsze. Lidl z Biedronką przerzucają się statystykami, kto ma najniższe ceny, a konsumenci najczęściej wybierają właśnie ofertę tych sieci. Nastawienie na poszukiwanie ofert promocyjnych widać także w badaniu ARC Rynek i Opinia. Zgodnie z nim już 72 proc. Polaków deklaruje, iż korzysta choćby z jednego programu lojalnościowego, a w ciągu roku ich liczba wzrosła aż o 8 pkt proc. W latach wcześniejszych była ona dość stabilna i wynosiła 64–66 proc. Zdecydowanie najpopularniejsze są programy prowadzone właśnie przez Biedronkę i Lidla.

– Konsumenci stają się coraz bardziej biegli w różnicowaniu promocji i dopasowywaniu ich do swoich potrzeb. Na przykład część klientów przyjmuje strategię kupowania większych ilości produktów o dłuższym terminie przydatności w czasie promocji, aby zminimalizować przyszłe wydatki – mówi Piotr Biela, business development manager Grupy Blix. – Inni preferują taktykę wybieranie najlepszych ofert w różnych sklepach, aby zoptymalizować zakupy. W efekcie zwiększa się nie tylko liczba osób korzystających z promocji, ale także liczba tych, którzy świadomie decydują, jak i kiedy to robić – dodaje.

W nadchodzących tygodniach znaczenie akcji tego typu jeszcze wzrośnie, rozpocznie się bowiem sezon zakupów świątecznych. De facto już go widać po ofercie w sklepach, gadżety i słodycze związane z Halloween są już rynkowym standardem. Później ruszy machina promocyjna wokół Black Friday, co w wielu przypadkach oznacza nawet miesiąc promocji pod tym hasłem. A w tle wielu konsumentów będzie stopniowo realizować listy zakupów bożonarodzeniowych prezentów czy produktów spożywczych na tę okazję.

Dlatego widoków na ograniczenie tempa nowych akcji promocyjnych nie ma. Oznacza to jeszcze silniejszą presję na producentów, jak i mniejsze sklepy, które już są ofiarami takiego trendu w handlu. I to one z rynku znikają najczęściej – co roku spotyka to kilka tysięcy placówek – choć jednocześnie liczebność dużych sieci rośnie.

Aż 29,7 proc. Polaków deklaruje, że 20–40 proc. swoich zakupów żywnościowych realizuje w promocjach, dla co piątego to nawet do 60 proc. – wynika z badania UCE Research i Grupy Blix, które „Rzeczpospolita” poznała pierwsza. Wyniki są nieco wyższe w porównaniu z sierpniową edycją badania, a eksperci zgodnie przewidują, że znaczenie promocji jeszcze będzie rosło.

Promocja podstawą zakupów

Pozostało 92% artykułu
Handel
Dyskonty zdobyły rynek, ale klienci mogą mieć mniejszy wybór
Handel
Dyskonty tną ofertę, ale wojna cenowa szybko się nie skończy
Handel
Sieć dyskontów z Malezji otwiera pierwszy polski sklep w Zabrzu
Handel
Polacy mogą zaskoczyć rynek wydatkami w listopadzie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Handel
Znana sieć sklepów z artykułami wyposażenia wnętrz w tarapatach. Wkroczył sąd