Wzrost napięcia w relacjach handlowych USA-Chiny w wyniku nakładania taryf z obu stron natychmiast doprowadzi do kryzysu gospodarczego – twierdzi ekonomista Robert Shiller, laureat nagrody Nobla z 2013 r. Ekonomista Uniwersytetu Yale skrytykował Donalda Trumpa, określając sposób jego działania jako „całkowicie niestosowny dla prezydenta”.
Jak ostrzega naukowiec, amerykańskie firmy nie są przygotowane na to, by wykluczyć Chiny ze swoich łańcuchów dostaw czy modeli biznesowych. Rezygnacja z części importu wymagałaby stworzenia nowych rozwiązań, zwłaszcza w przypadku firm korzystających z chińskich półfabrykatów, a to zajmuje czas.
Pekin oświadczył w piątek, że może nałożyć cła nawet na 128 amerykańskich produktów o łącznej wartości importowej 3 mld USD. To odpowiedź na zarządzenie Trumpa o nałożeniu ceł na zagraniczny import aluminium i stali. Prezydent USA ogłosił też zamiar objęcia taryfami chińskiego importu o łącznej wartości do 60 mld USD.
Amerykańskie towary, które Pekin chce objąć cłami to m.in. wino, owoce, orzechy, stalowe rury, modyfikowany etanol i żeń-szeń. Na te produkty może być nałożona 15-proc. taryfa, a na amerykańską wieprzowinę i przetworzone wyroby aluminiowe nawet 25-proc.
Shiller zaznacza, że nie wierzy, by cła nałożone na stal i aluminium miały znaczny wpływ na inflację w Stanach, ale podkreśla, że taka retoryka może wpędzić Amerykę w kłopoty. – Kiedy pada pytanie o wpływ na gospodarkę, myślę, że jest to bardziej kwestia psychologiczna niż bezpośredni wpływ, chyba że taryfy będą naprawdę wysokie – stwierdził.
Ekonomista Uniwersytetu Yale posiłkuje się przy tym przykładem wojny handlowej w czasie Wielkiego Kryzysu po krachu z 1929 r. Ustawa Smootha-Hawleya z 1930 r. nakładała cła na ponad 20 tys. towarów importowanych. Zamiast jednak wspomóc amerykańską gospodarkę, tylko pogorszyła jej stan przez szereg reakcji łańcuchowych nią zapoczątkowanych. Wśród nich wymienić można wzajemnie nakładanie taryf oraz zmniejszenie aktywności biznesowej, a w efekcie wolumenu globalnego handlu.