Powódź prawdopodobnie zatopi Wody Polskie powołane w 2018 r. do centralnego zarządzania gospodarką wodną, która – jak twierdzą rządzący – w czasie obecnego kryzysu nie zdała najważniejszego sprawdzianu. Państwowej instytucji zarzuca się m.in. utratę kontroli nad mającymi chronić tereny przed zalaniem zbiornikami retencyjnymi i brak wcześniejszych działań na rzecz ochrony przeciwpowodziowej. Z kolei samorządy oskarżają Wody Polskie o finansowe niszczenie przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych wskutek sztucznego – bo z politycznego nadania – utrzymywania niskich stawek za wodę.
Czytaj więcej
Pogarszająca się sytuacja na południu Polski sprawiła, że zdecydowano się na niecodzienny ruch – do monitoringu powodzi wykorzystano sieć satelitów polsko-fińskiej firmy Iceye oraz specjalny system monitoringu, który miał ruszyć dopiero w 2025 r.
Sygnalizowaną jeszcze przed październikowymi wyborami przez polityków Koalicji Obywatelskiej chęć zlikwidowania Wód Polskich obecna powódź znacznie zwiększyła. Decyzji na razie nie ma, choć szokująca – jak to określił przed tygodniem na posiedzeniu sztabu kryzysowego premier Donald Tusk – sytuacja z brakiem informacji i kooperacji w sprawie niekontrolowanego zrzutu wody ze zbiornika Lubachów może ją przybliżyć.
Wody Polskie: Pracownicy nękani i zastraszani
Za to wśród blisko 6 tys. zatrudnionych w tej instytucji rośnie napięcie. Niektórym wyjątkowo mocno – pracownikom zlewni Nysa trzeba było zapewnić ochronę, bo według szefowej Wód Polskich Joanny Kopczyńskiej mieli być nękani i zastraszani, a także otrzymywać groźby karalne. Niewykluczone, że mieszkańcom zniszczonych przez powódź terenów puściły nerwy: burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz obwinił w mediach społecznościowych wrocławski zarząd Wód Polskich za zalanie miasta wskutek podjęcia błędnych decyzji. Kopczyńska w rozmowie z „Nową Trybuną Opolską” odpowiedziała, że decyzje podejmowane były zgodnie z obowiązującymi procedurami oraz na podstawie prognoz meteorologicznych i hydrologicznych.
Czytaj więcej
Powołane przez rząd PiS przedsiębiorstwo w czasie powodzi poległo. Musi oddać część zadań samorządom i trafić w ręce fachowców.