Prof. Witold Orłowski: Kto patrzy na Kamalę Harris

Są dwa sektory, które będą miały najwięcej do powiedzenia w tej kampanii wyborczej – mówi prof. Witold Orłowski, główny ekonomista PwC.

Publikacja: 30.07.2024 04:30

Prof. Witold Orłowski: Kto patrzy na Kamalę Harris

Foto: Artur Ettinger

Jak pojawienie się Kamali Harris wpłynęło na amerykańską giełdę i jakie są pomysły na gospodarkę od listopada?

Na dziś można powiedzieć tyle, że piłka jest znowu w grze, bo wydawało się, że jeśli Biden będzie trzymać się twardo swojej kandydatury, to wybory właściwie byłyby już rozstrzygnięte, dla wszystkich byłoby już jasne, że wygra Donald Trump, natomiast Kamala Harris ma nową szansę. Czy to jest szansa duża, czy mała, czy powyżej, czy poniżej 50 proc., można się spierać, ale na pewno na nowo demokraci uwierzyli, że jest wyobrażalne pokonanie Donalda Trumpa, więc nikt nie mówi, że wybory są rozstrzygnięte. Znowu jesteśmy w stanie niepewności, nie wiemy, kto będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Prawda jest taka, że między prezydenturą Kamali Harris a Donalda Trumpa będzie duża różnica, jeśli chodzi o politykę gospodarczą, i będzie to różnica, powiedziałbym, soczysta. To nie są jakieś drobne różnice, tylko rzeczywiście chodzi o ideę stojącą za decyzjami, różnica jest na tyle duża i istotna dla wielu sektorów gospodarki, że im bliżej będziemy wyborów, tym bardziej widać będzie rosnące napięcie.

Czytaj więcej

Elon Musk udostępnia fałszywą reklamę Kamali Harris. „To zagrożenie dla wyborów”

Kamala Harris była wcześniej raczej niewidoczna, zajmowała się bardziej kryzysem migracyjnym niż gospodarką. Czego można się po niej spodziewać, jakich regulacji, jakiej polityki gospodarczej?

Są dwa sektory, energetyka i internet, nowe technologie, które będą miały najwięcej do powiedzenia w tej kampanii wyborczej, najwięcej do stracenia bądź wygrania. Mamy do czynienia rzeczywiście z niezauważalnym dla nas fundamentalnym wyborem. Firmy z nowych technologii to są właściciele informacji, czyli najpotężniejszego w tej chwili zasobu w gospodarce. Do tego dochodzi jeszcze sztuczna inteligencja, to są wszystko te obszary, w których pada pytanie, w jaki sposób to regulować. Generalnie Kalifornia lubiła demokratów w przeszłości, jednak obecnie staje przed wielkim wyborem, bo wiadomo, że demokraci są zawsze ostrzejsi pod względem regulacji niż republikanie. Republikanów może przekonać tym, że to jest biznes, więc tu nie ma co się wtrącać. Ale demokraci mogą wprowadzić dalej idące regulacje, ograniczające tę swobodę korzystania z informacji przez nowe technologie. Ten przemysł w zasadzie był bliższy demokratom, natomiast dziś ten sektor rzeczywiście może dość cynicznie stwierdzić, że największym zagrożeniem dla zysków jest wprowadzenie ostrych regulacji ograniczających na przykład możliwość korzystania przez nich z informacji, które są w stanie zbierać. Jest dość symboliczne, że Elon Musk zadeklarował, ile pieniędzy będzie wpłacać na Trumpa. On ma nie do końca jasne poglądy w tej sferze, ale tutaj wygląda to na dość cyniczne postawienie po prostu na tego konia, który daje większe nadzieje zysków, czyli mniejsze ryzyko regulacji. Myślę, że to jest bardzo poważne zjawisko, bo sektor po prostu boi się ograniczeń i jest skłonny wiele zrobić, żeby mieć prezydenta, który przez cztery lata żadnych poważnych ograniczeń nie będzie wprowadzać.

A jak patrzy na kandydaturę Kamali Harris sektor energetyczny?

Donald Trump dość wyraźnie mówi, że to szaleństwo i nie ma żadnego ocieplenia klimatu, to wymyśliła banda lewaków, a amerykańska gospodarka wymaga taniej energii, więc nie będziemy nikomu przeszkadzać, czy ma ochotę wydobywać spod ziemi gaz, czy węgiel. Natomiast prezydent Biden wprowadził ustawę o redukcji inflacji, która ma służyć promocji energetyki odnawialnej, ma dopłaty do samochodów elektrycznych produkowanych w Stanach. W wypadku wygranej Kamali Harris można się spodziewać raczej kontynuacji tej samej polityki, czyli inwestycji w ochronę przed zmianami klimatu. To oczywiście oznacza ogromne koszty dla amerykańskiego sektora energetycznego. To powoduje, że w przypadku zwycięstwa Kamali Harris sektor tradycyjnej energetyki ma powody obawiać się mniejszych zysków czy większych kosztów, i z całą pewnością będzie on popierać Donalda Trumpa.

Jak pojawienie się Kamali Harris wpłynęło na amerykańską giełdę i jakie są pomysły na gospodarkę od listopada?

Na dziś można powiedzieć tyle, że piłka jest znowu w grze, bo wydawało się, że jeśli Biden będzie trzymać się twardo swojej kandydatury, to wybory właściwie byłyby już rozstrzygnięte, dla wszystkich byłoby już jasne, że wygra Donald Trump, natomiast Kamala Harris ma nową szansę. Czy to jest szansa duża, czy mała, czy powyżej, czy poniżej 50 proc., można się spierać, ale na pewno na nowo demokraci uwierzyli, że jest wyobrażalne pokonanie Donalda Trumpa, więc nikt nie mówi, że wybory są rozstrzygnięte. Znowu jesteśmy w stanie niepewności, nie wiemy, kto będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Prawda jest taka, że między prezydenturą Kamali Harris a Donalda Trumpa będzie duża różnica, jeśli chodzi o politykę gospodarczą, i będzie to różnica, powiedziałbym, soczysta. To nie są jakieś drobne różnice, tylko rzeczywiście chodzi o ideę stojącą za decyzjami, różnica jest na tyle duża i istotna dla wielu sektorów gospodarki, że im bliżej będziemy wyborów, tym bardziej widać będzie rosnące napięcie.

Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska