– Nie wolno ustępować tym gównianym lewakom nawet na krok! – mówił w jednym z programów telewizyjnych w trakcie kampanii wyborczej Javier Milei, obecny prezydent elekt Argentyny. Kampanię prowadził w sposób niezwykle barwny, taki, że Donald Trump czy Janusz Korwin-Mikke wypadają na jego tle jak nudziarze. Milei przebierał się za superbohatera Generała AnCap (czyli „anarcho-kapitalistę”), machał piłą łańcuchową podczas wieców (zapowiadając cięcia administracji publicznej) i zapowiadał, że wysadzi w powietrze bank centralny. Taka kampania dała mu poparcie 56 proc. argentyńskich wyborców i zwycięstwo w drugiej turze wyborów prezydenckich. Argentyńczycy zmęczeni nieudolnymi rządami peronistowskiej lewicy postawili na ekscentrycznego libertarianina. Skoro bowiem wszyscy inni zawiedli, to czemu nie dać szansy jemu?
Czytaj więcej
Zwycięstwo Javiera Milei w argentyńskich wyborach prezydenckich otwiera nowy okres niepewności. Inwestorzy chcą wiedzieć, jak będzie on spełniał obietnice.
– Chcę powiedzieć Argentyńczykom, że pomimo problemów naszego kraju Argentyna ma przyszłość, jeśli będzie libertariańska. Argentyna odzyska swoje miejsce na świecie, którego nigdy nie powinna stracić. W ciągu 35 lat znów będziemy światowym mocarstwem, jeśli przyjmiemy idee, które nas dotykają. Bez wątpienia dzisiaj będziemy świętować, ale od jutra rana będziemy pracować nad tym, by przynieść Argentyńczykom rozwiązania, których potrzebują – mówił Milei podczas swojego przemówienia po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów. Stwierdził również, że w planowanych przez niego reformach „nie będzie miejsca na stopniowe działania i półśrodki”. Oczywiście łatwo to powiedzieć, ale dużo trudniej zrealizować...
Mgliste plany Javiera Mileji
Milei przejmie wkrótce władzę nad krajem, który jest pogrążony w głębokim kryzysie. Inflacja konsumencka sięgała w październiku w Argentynie 142,7 proc., a główna stopa procentowa 133 proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że argentyński PKB spadnie w tym roku o 2,5 proc., a odsetek ubogich mieszkańców przekracza 40 proc. Nad krajem wisi też ryzyko kolejnego bankructwa, gdyż dotychczasowy rząd nie potrafił porozumieć się z MFW w sprawie dalszych losów wartego 43 mld USD programu pomocy. Nie wiadomo, co zrobi w tej sprawie Milei. Zapowiadał jednak wielokrotnie, że kwestię inflacji rozwiąże w sposób radykalny: porzucając peso i przyjmując dolara amerykańskiego jako środek płatniczy.
Czytaj więcej
W Buenos Aires pojawiają się pomysły, by pozbyć się peso i przyjąć w jego miejsce dolara. Miałoby to pomóc rozwiązać problem inflacji.