Euobserver dotarł do szczegółów sankcji na diamenty z Rosji. Unia zabroni obrotu nie tylko rosyjskimi diamentami nieoszlifowanymi, ale także większością diamentów przemysłowych i syntetycznych. Zakaz obejmie biżuterię z Rosji, produkty z perłami naturalnymi lub sztucznymi, a także złotą lub srebrną biżuterię zawierającą diamenty rosyjskie. Na czarnej liście znajdą się nawet zegarki naręczne i kieszonkowe, a także stopery zawierające diamenty.
Rosyjski diamentowy koncern Alrosa (należy do państwa) odpowiada za 27 proc. światowej produkcji diamentów. W pierwszej połowie 2023 r. eksport przynosił firmie 250 mln dol. miesięcznie. To o 50-100 mln dol. mniej niż przed rozpętaną przez Kreml wojną. Ale to wciąż trzecie po ropie i gazie, źródło zasilania wojennej kasy Kremla.
Największym zagrożeniem dla rosyjskich zysków diamentowych jest fakt, że największym rynkiem dla diamentów są USA. Amerykanie oraz Brytyjczycy już objęli Alrosa i rosyjskie kamienie sankcjami, ale na razie pozostają w tym osamotnienie. Polska domagała się wpisania diamentów na czarną listę już w 10 pakiecie sankcji.
Czytaj więcej
Od napaści na Ukrainę Rosja zarobiła na eksporcie ropy, gazu ziemnego i węgla około 550 miliardów euro. Największym sponsorem rosyjskiej wojny jest Unia Europejska. Ale sytuacja diamentralnie zmieniła się w tym roku.
Przeciwna była Belgia, której miasto - Antwerpia żyje z handlu diamentami w tym rosyjskimi. Trafia tam 80 proc. nieoszlifowanych kamienia. Jak zachowają się tutaj inni kluczowi klienci rosyjskich diamentów i diamentowej biżuterii - Indie i Chiny, okaże się po wprowadzeniu ograniczeń.