Jak przypomniał, LPP ma spółkę w Ukrainie, a więc i tamtejszych pracowników. – Powoduje to, że chcemy zapewnić im namiastkę normalności. Mierzymy się jednak z przyziemnymi sprawami, bo np. gdy chcemy otworzyć nowy salon, to zmagamy się z brakiem rąk do pracy. Bardzo brakuje ekip budowlanych. Teraz słyszymy o nowym poborze do wojska. Mimo wszystko Ukraina pozostaje dla nas rynkiem perspektywicznym – tłumaczył przedstawiciel LPP.
Kierunek poza Europę
Uczestnicy dyskusji mocno zachęcali do wyjścia poza rynki Europy. – Pracujemy z naszymi przedsiębiorcami, aby przygotować ich do eksportu i aby był to eksport nieco bardziej oddalony geograficznie. Eksport do krajów UE jest czymś naturalnym, bo mamy rynek wspólnotowy. Natomiast w naszym wspólnym interesie jest to, abyśmy eksportowali więcej na rynki pozaunijne. W ten sposób poprawiamy wynik brutto całej UE. Chcemy dywersyfikować nasz eksport geograficznie i do tego zachęcamy. Znacznie łatwiej rozmawia się jednak o tym z przedsiębiorcami, którzy już eksportują, a trudniej z tymi, którzy do ekspansji się dopiero przygotowują – mówił Paweł Kurtasz.
– Polski eksport jest historią sukcesu od wielu lat. Na mapę świata powinniśmy już jednak patrzeć naprawdę szeroko. Jako bank sfinansowaliśmy w ub.r. handel z 85 krajami świata, co wcale nie oznacza, że jesteśmy do nich ograniczeni. Otwartość polskiej gospodarki jest aktualnie wyższa niż otwartość gospodarki Niemiec, ale faktem jest to, że jak dotąd koncentrujemy nasz eksport na UE. To naturalne ze względu na udział Polski we wspólnym jednolitym rynku europejskim, ale niesie też ryzyko braku rozproszenia geograficznego. Dziś mówimy o obniżonej dynamice wzrostu naszego eksportu, bo mówimy o obniżce wzrostu PKB naszych głównych odbiorców. Jeżeli tam PKB i popyt będą spadały, to i popyt na dobra zagraniczne będzie spadać – analizował Piotr Stolarczyk, dyrektor departamentu bankowości międzynarodowej i finansowania handlu w Banku Pekao.
– Dlatego warto spojrzeć na kraje rozwijające się, bo należy oczekiwać, że długookresowe tempo ich wzrostu będzie znacznie wyższe niż u naszych głównych partnerów handlowych z UE. Powinniśmy w tych odległych krajach stanąć przysłowiową „drugą nogą” naszego eksportu, bo dziś jest on tam relatywnie niewielki, gdyż eksport Polski do krajów pozaeuropejskich to 14 proc. ogółu naszego eksportu towarów – mówił przedstawiciel Banku Pekao. I jak dodał, każdy kontrakt, czy to eksportowy czy inwestycyjny, w krajach rozwijających się to szansa na dłuższe pozostanie na danym rynku.
– Kraje te poza dynamiką wzrostu mają jeszcze inne zalety, a mianowicie są bardzo chłonne i cechują je niezwykle dynamiczne trendy demograficzne. Dobrym przykładem są państwa afrykańskie. Globalne projekcje demograficzne wskazują, że do 2050 r. to właśnie na tym kontynencie pojawi się najwięcej młodych ludzi, potencjalnych odbiorców naszych towarów. Do tego chłonność krajów rozwijających się wynika nie tylko z demografii, ale także z ich integracji. W przypadku Afryki to Unia Afrykańska. Coraz częściej mówimy więc nie o jednym państwie, ale o grupie krajów. Potencjał jest ogromny – zachęcał Stolarczyk.
Z kolei prezes PAIH wskazał na Amerykę Północną i Bliski Wschód. – Aktualnie mocno pracujemy z rynkiem amerykańskim, który jest bardzo ciekawy i wbrew pozorom nie jest wcale trudniejszy niż rynek francuski czy niemiecki, jeśli chodzi o uwarunkowania prawne. Jednocześnie USA to rynek znacznie bardziej pojemny, choć oczywiście każdy stan należy traktować oddzielnie, niemal jak inne państwo. Przygotowując strategię eksportową, nie należy traktować Stanów Zjednoczonych jako całości – wskazał Kurtasz. Przypomniał też, że polskie firmy, w szczególności producenci i dystrybutorzy żywości, coraz lepiej radzą sobie z jej sprzedażą na Bliskim Wschodzie, co w dużej mierze jest pochodną udanego udziału naszego kraju w Światowej Wystawie Expo w Dubaju i ożywionych relacji polityczno-gospodarczych Polski ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i innymi krajami Zatoki Perskiej.