W czwartek rano notowania japońskiej waluty doszły do 145,8 jenów za 1 dolara. Jen był najsłabszy wobec amerykańskiej waluty od 1998 r. Po interwencji japońska waluta się umacniała a jej notowania dochodziły do 141 jenów za 1 USD. Był to wciąż jednak poziom o prawie 20 proc. słabszy niż na początku roku.
Czytaj więcej
Gospodarka Japonii odzyskała w kwartale do 30 czerwca poziom wzrostu sprzed pandemii, PKB zwiększył się o 0,5 proc., ale deficyt bilansu handlowego rośnie i utrzymuje się od 12 miesięcy.
Powodem osłabienia jena w ostatnich miesiącach była głównie ultraluźna polityka pieniężna Banku Japonii. Podczas czwartkowego posiedzenia, japoński bank centralny, postanowił utrzymać główną stopę procentową na poziomie minus 0,1 proc. Jest on obecnie jedynym bankiem centralnym na świecie, który utrzymuje główną stopę poniżej zera. O ile inwestorzy nie spodziewali się, by Bank Japonii podniósł stopy już w czwartek, to zaskoczeniem mógł dla nich być bardzo "gołębi" ton wystąpienia Haruhiko Kurody, prezesa Banku Japonii. - Nie będziemy podnosić stóp procentowych przez pewien czas. Szczegółowo debatowaliśmy na temat tego, jaka polityka pieniężna będzie najlepsza i doszliśmy do wniosku, że będziemy kontynuować luźną politykę - zapowiedział Kuroda. Prezes Banku Japonii dodał, że nie ma obowiązku naśladować działania innych banków centralnych.
Bank Japonii trzyma się ultraluźnej polityki choć inflacja konsumencka przekroczyła już jego cel. W sierpniu wynosiła 3 proc. rok do roku i była najwyższa od 2014 r. Bank centralny uważa jednak, że jej skok nie będzie trwały.
- Decyzje podjęte przez Bank Japonii na ostatnim posiedzeniu wzmacniają moje przeświadczenie, że szanse na zmianę polityki pod rządami Kurody są zerowe - uważa Masamichi Adachi, główny japoński ekonomista UBS Securities.