Wystąpienie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego podczas sobotniej konwencji rządzącego ugrupowania poświęconej było w dużej mierze kwestiom budżetowym i gospodarczym. Prezes mówił m.in. o wysokiej inflacji, która „straszliwie niszczy”, ale której „rząd przeciwdziała”, o wielkich inwestycjach takich jak Centralny Port Komunikacyjny, który ma „postawić nas w centrum Europy”, o 85 mld zł dla samorządów dla projekty lokalne czy o ogromnym wzroście wydatków budżetowych na poszczególne obszary. Takie podsumowanie pracy i zmagań PiS od 2015 r. ma przekonać Polaków, że obecny rząd to „najlepszy rząd na trudne czasy” i zachęcić do głosowania na partię w najbliższych wyborach.
Jednak skupiając się na przeszłości i teraźniejszości, prezes PiS nie wybiegł w przyszłość. Podczas konwencji nie padły więc zapowiadane przez niektóre media obietnice, takie jak np. waloryzacji 500 zł dodatku na dziecko do 700 zł, podwyżki płac, wydłużenie urlopów czy kolejne odsłony tarczy antyinflacyjnej (np. dodatki do paliw).
Czytaj więcej
Po tym, jak prezes PiS Jarosław Kaczyński ogłosił mobilizację swojej partii na tzw. konwencji w Markach, politycy opozycji nie szczędzą mu słów krytyki.
W kontekście drożyny prezes mówił natomiast o zamrożeniu cen węgla, „na poziomie który był jeszcze do niedawna”. Jak potem wyjaśniał rzecznik rządu, chodzi o program osłonowy dla najbardziej potrzebujących, którzy ogrzewają swoje mieszkania węglem. Szczegółowe rozwiązania rząd ma przedstawić niebawem.
Brak obietnicy deszczu publicznych pieniędzy dla niektórych może być zapewne rozczarowaniem, ale ekonomiści jednak przyjęli z ulgą posuchę obietnic nowych wydatków.