Według nowych prognoz Komisji Europejskiej, opublikowanych w poniedziałek, aktywność w polskiej gospodarce mierzona realnym produktem krajowym brutto (PKB) zwiększy się w br. o 3,7 proc., po 5,9 proc. w 2021 r. Rok później wzrost PKB zwolnić ma do 3 proc. Dla porównania, jesienią ub.r. KE zakładała, że PKB Polski zwiększy się w br. aż o 5,2 proc., a w 2023 r. o 4,4 proc.
Tak duża rewizja prognoz dla polskiej gospodarki to pokłosie wojny w Ukrainie, ale też tego, że ubiegłoroczne odbicie PKB Polski było wyraźnie większe niż KE zakładała jeszcze jesienią. Biorąc pod uwagę cały okres 2021-2023, KE poprzednio spodziewała się wzrostu PKB Polski o 15,2 proc., a obecnie – znając wynik za 2021 r. - o 13,1 proc.
Konsekwencje wojny w Ukrainie – w szczególności wzrost cen surowców energetycznych i rolnych, pogorszenie nastrojów przedsiębiorstw i gospodarstw domowych oraz zaburzenia w łańcuchach dostaw – odczują też inne kraje Europy. W ocenie Komisji Europejskiej, UE może obecnie liczyć na wzrost PKB w 2022 r. o 2,7 proc., a rok później o 2,3 proc. Jesienią KE spodziewała się wyników na poziomie – odpowiednio – 4,3 i 2,5 proc. Prognozy dla strefy euro są identyczne jak dla całej UE.
W świetle nowych prognoz KE, w najbliższych latach najszybciej rozwijającymi się gospodarkami UE będą Irlandia, Hiszpania i Portugalia. Ale biorąc pod uwagę cały okres od wybuchu pandemii, czyli uwzględniając recesję z 2020 r., Polska wciąż znajduje się na podium pod względem oczekiwanej zwyżki PKB. Jak zauważyli ekonomiści z PKO BP, realizacja prognoz KE oznaczałaby, że na koniec 2023 r. realny PKB Polski byłby o 10,3 proc. wyższy niż przed pandemią. Lepszym wynikiem mogłyby się pochwalić jedynie Irlandia i Słowenia.