Amerykańskie firmy, wspierane przez niektóre z działań Trumpa, rzeczywiście zaczęły zwiększać inwestycje i nakłady kapitałowe. Według Sweeneya większość środków trafiła jednak do Azji, ponieważ to Chiny są nadal fabryką świata. – Coraz częściej w Stanach Zjednoczonych, kiedy następuje przyspieszenie ekspansji biznesowej, następuje gwałtowny spadek w bilansie handlowym – tłumaczył Sweeney na Azjatyckiej Konferencji Inwestycyjnej Credit Suisse w Hongkongu. I dodał: – Reforma podatkowa zwiększa deficyty, ponieważ dobra kapitałowe, które firmy kupują, coraz częściej znajdują się w Azji.
Ekonomista podkreślił, że Chiny odpowiadają za około 30 proc. światowej zdolności produkcyjnej. – Sytuacja ta utrzyma się jeszcze przez wiele lat, co oznacza, że napięcia handlowe między dwiema największymi gospodarkami świata nie znikną – stwierdził Sweeney.
Trump często zwracał uwagę na nieuczciwość Chin na globalnej arenie handlu. Winił także ten kraj za ogromny deficyt handlowy, który według niego zaszkodził amerykańskim firmom i robotnikom. Luka handlowa w handlu USA z Państwem Środka w zeszłym roku osiągnęła rekordowy poziom 275,81 mld USD. Biały Dom poprosił Chiny o przedstawienie planu ograniczenia nierównowagi handlowej, a w ostatnim czasie wprowadzone zostały elementy polityki protekcjonistycznej, obejmującej cła na stal i aluminium.
Pogorszenie sytuacji w handlu i deficyt na rachunku obrotów bieżących to jeden z powodów, dla których Credit Suisse ma negatywny stosunek do dolara. Wszystko to pomimo rozwoju amerykańskiej gospodarki, który może skłonić Rezerwę Federalną do czterokrotnej podwyżki stóp w 2018 r. – Dług w USA jest dość wysoki i jesteśmy przekonani, że wobec euro, jena i wielu walut rynków wschodzących dolar będzie się osłabiał – dodał ekonomista szwajcarskiego banku.