Marek Dietl: Obecność algorytmów jest dobra dla efektywności rynku

Ponad 40 proc. zleceń na GPW ma jakiś komponent sztucznej inteligencji. To chleb powszedni – mówi Marek Dietl, prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.

Publikacja: 21.11.2023 03:00

Marek Dietl: Obecność algorytmów jest dobra dla efektywności rynku

Foto: mat. pras.

Skąd fala dobrych nastrojów na polskiej giełdzie, rynku złotego i obligacji?

Zwróćmy uwagę na długoterminowy kontekst. Dużo się działo na przełomie roku. Był szum medialny mówiący, że wyceny w Polsce są niskie. Z czasem inwestorzy zagraniczni i krajowi zaczęli dostrzegać możliwości i spółki selektywnie zaczęły się wspinać. Przerodziło się to we wzmocnienie z zagranicy. Widzieliśmy też umocnienie się złotego, które podyktowane jest oczekiwaniami inwestorów globalnych, że złoty będzie mocny w przyszłym roku. Są też obawy o zmniejszoną aktywność gospodarczą w Stanach Zjednoczonych. Wyższe stopy procentowe mogą zacząć gryźć tamtejszą gospodarkę dużo mocniej. Nawis oszczędności w Stanach bardzo szybko maleje. To oznacza, że konkurencja ze strony wyższych stóp procentowych jest mniejsza. To powinno pomóc złotemu. Do tego oczekuje się, że zaczną napływać środki unijne.

Inwestorzy są ciekawsi naszego rynku, selektywnie wybierają spółki. Globalnie jest oczekiwanie, że polska gospodarka na międzynarodowym tle wypadnie bardzo dobrze.

Mieliśmy prawie dekadę ultraniskich stóp procentowych. Jak następowały napływy do funduszy akcji, była nadzieja, że może teraz Polacy podejmą więcej ryzyka i przerzucą miliardy z lokat na rynek akcji. W ostatnich miesiącach widać napływy do funduszy akcji. To przełom czy powtórka z historii?

Widzimy spadek atrakcyjności ofert bankowych. Dzisiaj lokaty powyżej 5 proc. są coraz mniej dostępne, więc apetyt na ryzyko rośnie. Obligacje detaliczne, które były gwiazdą ostatnich paru lat, też mają niższe oprocentowanie. Jest delikatny efekt kuli śnieżnej. Oferta funduszy jest coraz ciekawsza i różnorodna, a banki są mniej konkurencyjne.

Czytaj więcej

Giełda w Warszawie z nowym rekordem. Złoty kontynuuje rajd

Bieżący problem naszego rynku to alternatywne spółki inwestycyjne, tzw. ASI, które są zawieszone. Kiedy wrócą do notowań?

Po zmianie niefortunnych przepisów, które były podyktowane troską o inwestorów, ale nie uwzględniały ASI, które są notowane na giełdzie. Chodzi o zgodę zarządzającego funduszem na zmiany w akcjonariacie. Wszystkie ograniczenia zbywalności są niemile widziane. Spółka nie powinna znaleźć się na giełdzie, jeśli ma ograniczoną zbywalność akcji. Chodzi o to, żeby mieć pełną swobodę zbywania akcji.

Największe ASI mają inwestorów profesjonalnych i jesteśmy w zaawansowanym procesie dochodzenia do tego, że nie będą objęte zakazem. Mniejsze ASI wciąż mają możliwość sprzedaży akcji poza rynkiem giełdowym. One miały 3–20 transakcji dziennie, więc to są małe liczby.

Mam nadzieję, że jak już parlament dojdzie do tematów gospodarczych, jedną z pierwszych zmian będzie wyłączenie ASI z obowiązku uzyskiwania zgody. Wtedy natychmiast przywracamy je do notowań.

Powoli zbliżamy się do końca 2023 roku. Co słychać w samej instytucji Giełdy Papierów Wartościowych?

Jako spółka mamy się bardzo dobrze. Trzy kwartały za nami, każdy z ponad 100 mln zł przychodów. Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Czwarty kwartał też zapowiada się dobrze. Jest szansa na bycie w czołówce historycznych wyników przychodowych. Cieszymy się też z kompozycji przychodów. Coraz więcej naszych linii biznesowych ma pierwsze przychody, a wszystkie nasze inicjatywy są skalowalne. Jak przykryje się koszty stałe, to rentowność szybko się poprawi. To jest nasze zadanie na najbliższe cztery lata, czyli poprawianie rentowności platformowych linii biznesowych. Wszystkie linie biznesowe już ruszyły. Ruszyła też działalność inwestycyjna naszej spółki GPW Ventures. Dzieje się dużo pozytywnego.

Szykujemy się na doroczne święto rynku kapitałowego na giełdzie. Udziela nam się atmosfera świąteczna.

Czyli są szanse na wysoką dywidendę?

80 proc. naszych akcjonariuszy kupuje akcje, żeby uzyskać dywidendę. Kurs akcji jest dla nich mniej istotny. Ważna dla nich jest regularna dywidenda i chcemy temu sprostać. Cieszymy się z każdego inwestora, który bardziej nastawia się na część wzrostową. Liczymy, że kompozycja się zmieni i będzie więcej inwestorów, którzy będą patrzyli na GPW jak na spółkę wzrostową. Ale na to musimy zasłużyć.

Jaki jest priorytet na przyszły rok?

Wspomniane poprawienie rentowności linii biznesowych, które mają przychody. Poza tym realizacja naszej strategii, szczególnie w obszarze danych. Bardzo zmienia się krajobraz danych z giełd na poziomie UE. Myśmy na to odpowiedzieli już w strategii poprzez inicjatywę wokół alternatywnych danych, poszerzania ich zbioru. Dużo będzie się działo w tym obszarze.

Co pan myśli o sztucznej inteligencji? Pojawiają się głosy, że to ona nakręca indeksy za oceanem. To możliwe?

Rynki kapitałowe od dawna były zaznajomione ze sztuczną inteligencją. Pojawiła się dużo wcześniej tam, gdzie są pieniądze. Uczenie maszynowe, algorytmy, które starają się ukryć zlecenia, to chleb powszedni. U nas ponad 40 proc. zleceń ma jakiś komponent sztucznej inteligencji. Pytanie, czy generatywna SI będzie potrafiła przerabiać duże teksty, interpretować je i streszczać jak sprawozdanie finansowe. I czy przez to, że narzędzia SI stały się dostępne, wejdziemy w nowy świat, gdzie przewaga informacyjna funduszy ilościowych (agregujących różne rodzaje danych) zacznie zanikać. Rozmawiamy z IDEAS NCBR o tym, czy można zbudować wspomagacze dla inwestora indywidualnego, które pozwolą ludziom konkurować z tymi, którzy opierają się tylko o algorytmy.

Algorytmy uczące się są karane, jeśli zrobią złą inwestycję. Cały czas się uczą. Czasami prowadzi to do niekontrolowanych rzeczy. Trochę trzeba pilnować algorytmów, ale one intensyfikują handel i zwiększają jego efektywność. Jednocześnie zmniejszają spread. Ostatecznie uważam, że obecność algorytmów jest dobra dla efektywności rynku kapitałowego. Oby tylko przewagi technologiczne nie wynikały z zasobności danego inwestora, tylko były powszechnie dostępne, abyśmy wszyscy mogli korzystać z SI.

Jak pan prognozuje przyszły rok w polskiej gospodarce i globalnie? Jest duży optymizm?

Zacznijmy od globalnych uwarunkowań. Od wielu lat jestem sceptyczny do chińskiego modelu gospodarczego. Dyktatura, kontrola społeczna i gospodarka rynkowa nie chcą iść w parze w długim terminie. Z dużym zaciekawieniem obserwuję Stany Zjednoczone, a szczególnie refinansowanie ich długu. Wydaje mi się, że Fed dąży do przygaszenia aktywności gospodarczej w Stanach Zjednoczonych, aby nie musieć podnosić stóp procentowych. Przyszły rok to refinansowanie połowy długu amerykańskiego, który obecnie wynosi 120 proc. PKB. To jest olbrzymi agregat. Wydaje się, że Fed nie chce podnosić stóp, a nawet na moment refinansowania obniżyć. Nie mam mocnego przekonania do siły amerykańskiej gospodarki w 2024 roku i wzrostu gospodarczego w Stanach.

Są też standardowe problemy Unii Europejskiej i strefy euro. Poszczególne gospodarki się rozbiegają. Wyróżniają się Włochy i ich dług publiczny. Na tym tle Polska dobrze sobie radzi. Widzimy znaki ożywienia gospodarczego przy spadającej inflacji i niskim bezrobociu. Zważywszy na otoczenie międzynarodowe, jestem optymistą co do polskiej gospodarki. Poradzimy sobie po raz kolejny.

Zbliża się oferta dużego dewelopera. Murapol chce wejść na parkiet. Tu też jest pan optymistą?

Do trzech razy sztuka, ale może uda się za drugim. To bardzo ciekawa spółka. Niesamowite zmiany po stronie popytowej na rynku nieruchomości są niezwykle korzystne dla tego typu dewelopera. Jest beneficjentem „Kredytu 2 proc.”, a jeśli wejdzie kredyt 0 proc., to będzie olbrzymim beneficjentem. Wydaje się, że jest dobry moment na debiut. Jednak nie mnie oceniać, a inwestorom.

Pojawiają się też pomysły, takie jak zniesienie podatku Belki z limitem 100 tys. zł dla dłuższych inwestycji. Być może będzie też niższy CIT dla spółek publicznych. Czy giełdzie potrzebne są takie zmiany?

Z przyjemnością przyjmiemy wszystkie zachęty, żeby być na giełdzie i inwestować. Kwota wolna albo dygresywny podatek od zysków kapitałowych jest sensownym pomysłem. To wspomaga inwestycje długoterminowe, których brakuje w gospodarce.

Stosunek konsumpcji do oszczędzania Polaków jest jednym z najsłabszym w OECD. Dlatego dawajmy bodźce, żeby oszczędzać i myśleć długoterminowo.

Jeśli chodzi o CIT, to chciałbym, żeby spółki więcej inwestowały i pozyskiwały więcej kapitału z giełdy. Oprócz niższego CIT pomogłaby też jednorazowa amortyzacja wszystkich inwestycji ze środków pozyskanych na giełdzie. Chodzi o to, żeby nie tylko wejść na giełdę, ale dalej rozwijać spółkę. Z zaciekawieniem patrzymy na rozwiązania, które są dyskutowane. Giełda bardzo zależy od polityki gospodarczej. Może być wzajemne wzmacnianie albo ograniczanie. Liczymy na wzmocnienie.

Patrzymy też na rynek polskiego długu. Jesteśmy w dobrej sytuacji z długiem 50–60 proc. PKB na standardy światowe. Jednak będzie bardzo duża konkurencja w plasowaniu obligacji. Ważne jest, żeby Ministerstwo Finansów rozmawiało z inwestorami i tłumaczyło posunięcia polityki gospodarczej czy zmiany podatkowe. Chodzi o spokój, aby zapewnić pokrycie potrzeb pożyczkowych państwa.

Kończy się kadencja szefa KNF. Prezesa giełdy nie ciągnie w ten obszar?

Jestem tylko prostym ekonomistą. Staram się działać po stronie biznesowej. Niezwykle pozytywnie oceniam sposób podejścia obecnego szefa do podmiotów regulowanych. Chyba nie ma zakazu ponownego kandydowania. Jak coś dobrze idzie, to po co to zmieniać?

Notował Grzegorz Balawender

CV

Marek Dietl jest prezesem Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie (od 2017 roku) i doradcą ekonomicznym prezydenta RP oraz adiunktem w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Wcześniej, przez prawie 20 lat związany z branżą venture capital. W latach 1999–2008 pracował w międzynarodowej firmie doradczej Simon-Kucher & Partners, w której przeszedł wszystkie szczeble kariery od praktykanta do prokurenta i lidera warszawskiego biura. W latach 2008–2012 pracował w Krajowym Funduszu Kapitałowym, najpierw jako menedżer inwestycyjny, następnie jako zastępca dyrektora inwestycyjnego. Zasiadał w licznych radach nadzorczych, komisjach rewizyjnych i komitetach inwestycyjnych.

Skąd fala dobrych nastrojów na polskiej giełdzie, rynku złotego i obligacji?

Zwróćmy uwagę na długoterminowy kontekst. Dużo się działo na przełomie roku. Był szum medialny mówiący, że wyceny w Polsce są niskie. Z czasem inwestorzy zagraniczni i krajowi zaczęli dostrzegać możliwości i spółki selektywnie zaczęły się wspinać. Przerodziło się to we wzmocnienie z zagranicy. Widzieliśmy też umocnienie się złotego, które podyktowane jest oczekiwaniami inwestorów globalnych, że złoty będzie mocny w przyszłym roku. Są też obawy o zmniejszoną aktywność gospodarczą w Stanach Zjednoczonych. Wyższe stopy procentowe mogą zacząć gryźć tamtejszą gospodarkę dużo mocniej. Nawis oszczędności w Stanach bardzo szybko maleje. To oznacza, że konkurencja ze strony wyższych stóp procentowych jest mniejsza. To powinno pomóc złotemu. Do tego oczekuje się, że zaczną napływać środki unijne.

Pozostało 91% artykułu
Giełda
Potężne spadki na giełdzie w Moskwie po atakach amerykańskimi rakietami
Giełda
WIG20 próbuje zatrzeć złe wrażenie po wczorajszej sesji
Giełda
Krajowe akcje u progu bessy. Strach o zaostrzenie wojny
Giełda
Europa chce szybciej rozliczać transakcje giełdowe
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Giełda
Krajowe indeksy coraz bliżej dołka