W muzułmańskiej Malezji poparcie dla Palestyńczyków jest olbrzymie, a zachodnie marki fast food (i nie tylko), działające także w Izraelu, stały się celem kampanii bojkotu. Jego przyczyną jest, oczywiście, izraelska odpowiedź na rzeź urządzoną przez Hamas na początku października. Kampania izraelskiej armii (IDF) w Strefie Gazy — wiążąca się z dużymi stratami wśród ludności cywilnej — nie podoba się muzułmanom w Malezji, którzy potępiają Izrael i atakują marki działające w obu krajach.
Czytaj więcej
Citigroup Inc. zwolniła pracownicę, która zamieściła antysemicki komentarz na swojej stronie w mediach społecznościowych. Globalne firmy szykują się do ogłoszenia wyników za II kwartał. I boją się pytań o bliskowschodni konflikt.
W kampanii wzywającej do bojkotu używane są ostre argumenty, które niekoniecznie muszą się podobać tym, którzy są na celowniku. Gerbang Alaf Restaurants, licencjobiorca McDonald’s w Malezji, pozwał ruch Boycott, Divestment and Sanctions za serię wpisów w mediach społecznościowych, w których markę fast food połączono z „ludobójczą wojną z Palestyńczykami w Gazie”. Sprawa została skierowana do sądu.
Zgodnie z pozwem, cytowanym przez Reuters, Gerbang Alaf Restaurants zarzuca BFS Malaysia podżeganie społeczeństwa do bojkotu malezyjskiego McDonald’s, co miało doprowadzić do utraty zysków, redukcji miejsc pracy i szkód wynikających z konieczności skracania czasu pracy placówek sieci. W związku z tym firma domaga się 6 milionów ringittów (1,31 mln dolarów) odszkodowania.
BDS Malaysia „kategorycznie zaprzecza”, że zniesławiało licencjobiorcę McDonald’s i oddaje się w ręce sądu. Ruch ten oficjalnie ma na celu wywieranie nacisku na Izrael, by przestrzegał prawa międzynarodowego oraz położenie kresu „uciskowi Palestyńczyków”.