Brak lockdownów w 2022 r. nie oznaczał, niestety, powrotu prosperity. Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długów, do których dotarła „Rzeczpospolita”, w tej branży kryzys narasta. W ciągu ostatniego roku łączne zadłużenie gastronomii wzrosło o 14 proc. i na koniec lutego wyniosło 311,6 mln zł. Zdecydowaną większość z tego zadłużenia – 205 mln zł – wypracowały restauracje.
Z ponad 11,6 tys. firm z branży gastronomicznej, które są w rejestrze KRD, rekordzistą jest wrocławska firma z długami przekraczającymi 4,2 mln zł – głównie za leasing. To rekord, bo średnie zadłużenie jednej firmy gastronomicznej wynosi 21,9 tys. zł. Długi branży cateringowej sięgają 33,7 mln zł, a pozostałe firmy, oferujące posiłki czy napoje, mają należności sięgające 16,2 mln zł.
W ciągu dwóch lat – gdy źródłem problemów była głównie pandemia – do trudności hoteli, restauracji i firm cateringowych przyczyniały się głównie lockdowny, zamarcie ruchu turystycznego oraz zakaz organizacji imprez masowych czy konferencji.
W pandemii goście nie przychodzili, bo nie mogli, ale teraz mogliby, tyle że nie chcą. Według badania KRD „Oszczędzanie Polaków w inflacji” prawie dwie trzecie z nas ograniczyło wydatki w związku z podwyżkami cen, które spowodowały spadek siły nabywczej konsumentów. Najczęściej były notowane właśnie oszczędności na wizytach w restauracjach.