Rentowności polskich obligacji skarbowych wzbiły się w tym tygodniu na najwyższe w tym roku poziomy. Szkody wyrządzone funduszom dłużnym nie są dużych rozmiarów (oprocentowanie aktywów pozostaje wysokie), choć w części produktów pieniądze nie pracują.
Mocny popyt lokalny
We wtorek, w godzinach porannych, rentowności polskich obligacji dziesięcioletnich zwyżkowały powyżej 5,55 proc., sięgając poziomów najwyższych od końca listopada zeszłego roku i nawet 0,36 pkt proc. powyżej poziomu zamknięcia grudnia. W kolejnych godzinach było już lepiej, ale oprocentowanie papierów dziesięcioletnich nadal utrzymywało się powyżej 5,5 proc. Przecena polskich papierów skarbowych to oczywiście kiepska informacja dla inwestorów. Indeks polskich obligacji TBSP zniżkował we wtorek 0,3 proc., co dawało wynik 0,18 proc. na minusie od początku roku. Eksperci takie zachowanie krajowych papierów skarbowych tłumaczą zarówno czynnikami globalnymi, jak i lokalnymi.
Również w Stanach Zjednoczonych od ponad tygodnia dochodowości papierów skarbowych rosną, a ceny spadają. W ostatnich dniach oprocentowanie tamtejszych obligacji dziesięcioletnich wzbiło się powyżej 4,3 proc., ale oznacza to jedynie dotarcie do szczytów z połowy lutego. W tym samym czasie oprocentowanie krajowych obligacji dziesięcioletnich na zamknięciach nie przekraczało 5,5 proc.
– Myślę, że globalny wzrost rentowności obligacji w ostatnim czasie nie pomaga, ale dominują czynniki lokalne – ocenia Witold Chuść, wiceprezes Rockbridge TFI. – Chodzi o jastrzębi bank centralny oraz ekspansywną politykę fiskalną i związane z tym znaczące potrzeby pożyczkowe – wskazuje Chuść.