Wielu ekonomistów uważa, że stopa referencyjna powinna być w okolicy inflacji bazowej albo raczej oczekiwanej inflacji bazowej. Ona też będzie, pańskim zdaniem, opadała w kierunku 2,5 proc.? Jak szybko?
Prognozowanie inflacji bazowej jest trudne ze względu na to, że mamy do czynienia z całkowitym odkotwiczeniem oczekiwań inflacyjnych. Zarówno konsumenci, jak też przedsiębiorcy i menedżerowie firm, decydujący o zakupach, łatwo dzisiaj akceptują podwyżki cen. Można powiedzieć, że nie mają innego wyjścia, ale byłoby to zbyt uproszczone rozumowanie. W praktyce takie nowe, wyższe oferty akceptuje się łatwiej, gdy pozwalają na to dochody i zasoby. Każdy sprzedawca, który widzi, że podwyżki cen nie zmniejszają sprzedaży, będzie podwyższał ceny dalej. Dopiero konkurencja albo spadek popytu mogą ten proces zatrzymać. Dlatego moje oczekiwania, że inflacja bazowa będzie malała, są obarczone niepewnością.
Czyli potrzebny jest spadek popytu, aby można było myśleć o trwałym obniżeniu inflacji?
Nie ma w tym momencie łatwych, bezbolesnych rozwiązań problemu wysokiej inflacji. Zagregowany popyt musi się obniżyć, aby nowe propozycje cenowe nie były akceptowane.
Kto ma o to zadbać? Rząd prowadzi politykę, która pod wieloma względami idzie pod prąd temu, co robi RPP. Tarcza antyinflacyjna obniża inflację w krótkim terminie, ale podniesie ją w przyszłości. Wakacje kredytowe wprost ograniczają wpływ oddziaływania podwyżek stóp na gospodarkę. Do tego mamy 13. i 14. emeryturę, obniżkę PIT i dopłaty do węgla, co podtrzymuje realne dochody gospodarstw domowych. Teraz jeszcze w grze jest zamrożenie cen energii i gazu. Jak w tych warunkach popyt ma spadać?
Nie minęły jeszcze cztery kwartały od pierwszej podwyżki stóp procentowych, a w gospodarce już widać spowolnienie. Oczywiście, to nie jest w całości efekt podwyżek stóp procentowych, tylko raczej zewnętrznych szoków, jak kilkakrotny wzrost cen gazu, węgla itp. Ale efekty podwyżek stóp też będą się stopniowo uwidaczniały coraz mocniej. Cykl podwyżek trzeba zakończyć – albo przynajmniej przerwać – po to, żeby tych efektów doczekać. Zgadzam się natomiast, że ekspansywna polityka fiskalna w tym momencie nie jest spójna z polityką RPP. Traktuję to jednak jako pewne uwarunkowanie zewnętrzne dla polityki pieniężnej, a nie złośliwą aktywność rządu, które ma celowo osłabiać działania Rady. Rząd ma inną perspektywę i inne cele.