Dramat niepotrzebnych. Pytania o odchodzenie w „Ciszy nocnej” Bartosza M. Kowalskiego

„Cisza nocna” Bartosza M. Kowalskiego to przejmujący film o odchodzeniu. Z wielką, ostatnią rolą Macieja Damięckiego.

Publikacja: 29.10.2024 17:44

Kadr z filmu „Cisza nocna” z Maciejem Damięckim oraz Zdzisławem Wardejnem

Kadr z filmu „Cisza nocna” z Maciejem Damięckim oraz Zdzisławem Wardejnem

Foto: Forum Film Poland

„Czy można żyć zbyt długo? Czy można żyć, kiedy skończy się »swój czas«”? – pytała bohaterka „Sierpniowych wielorybów” Lindsaya Andersona. To samo pytanie mógłby zadać bohater „Ciszy nocnej”.

Na tylnym siedzeniu samochodu stary człowiek. Za kierownicą jego syn, obok synowa w zaawansowanej ciąży. Potem na podwórku przed zaniedbanym domem w stylu wiejskiego dworku syn rzuci: „Elegancko jest, co?”. Za chwilę pocałuje ojca: „Dzięki, tato, za pomoc, to tylko na jakiś czas. Będę dzwonić”. Niedługo później, gdy Lucjan w mrocznym pokoju będzie przekładał rzeczy z walizki do starej szafy, jego współlokator Edward pozbawi go wszelkich iluzji. 

Gdy podjeżdżają karetki

Każdy dzień w domu opieki jest podobny do poprzedniego. Jadalnia, gdzie siedzi się przy stołach „pokojami”. Lekarze, którzy nie chcą mieć problemów z pensjonariuszami, więc pielęgniarka roznosi przepisane przez nich leki, po których wszystko się zamazuje i obojętnieje. Starzy ludzie, zamknięci w swoich światach, odpływający w niebyt jeszcze za życia. I tęsknota. Kobieta, która w płaszczu, kapelusiku, z walizką na kolanach cały dzień spędza w fotelu w holu, a wieczorem, zabierana przez opiekunkę do pokoju, protestuje: „Nie, córka ma przyjechać…”.

Czytaj więcej

Słaby Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Złote Lwy dla Agnieszki Holland

Lucjan jeszcze się broni: „Ja tu jestem tylko na chwilę…” – mówi do Edwarda. Ale jego współlokator wzdycha: „Każdy jest tu tylko na chwilę, a zostaje do końca”.

Najgorzej jest, gdy pod drzwi domu podjeżdżają karetki. Wysypują się z nich medycy w pomarańczowych kombinezonach. Przerażenie. Potem salowe opróżniają w którymś z pokoi szafę, pakując do pudeł i dużych niebieskich worków stare ubrania. Niepotrzebne już. 

Nadzieja? To syn, który przyjeżdża w odwiedziny. „Paweł, Pawełku, jak dobrze, że jesteś” – wtula się w niego Lucjan. Ale Paweł wyjmie z samochodu duże pudło z resztką ojcowskich rzeczy, jakichś brulionów, starych pamiątek. Ojcu może się przydadzą, w domu przeszkadzały.

Jest jeszcze telefon. Na pulpicie napis „Pawełek”. Nikt nie odpowiada. Albo w słuchawce rozlega się komunikat: „Numer niedostępny”. Po hiszpańsku.

Powoli rodzi się świadomość, że tak teraz będzie. „Cholernie przykre, że to już meta” – mówi współlokator Edward. Tak, to już meta. Tylko na niej nie ma laurów zwycięstwa. Jest samotność. Opuszczenie. I czekanie. Już chyba tylko na śmierć.

Czytaj więcej

Joanna Łapińska: Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni zyskuje nową energię

Koszmary w ciemnościach                

W „Ciszy nocnej” jest uważność i ogromna wrażliwość na drobne gesty, spojrzenie, grymas twarzy. Ale Bartoszowi Kowalskiemu sama przenikliwa obserwacja nie wystarcza. Gdzieś w tej ciemnej rzeczywistości czają się ogromne emocje: przerażenie, strach, z coraz większym trudem skrywana rozpacz. Pojawiają się koszmarne sny i stwory, które wypełzają z ciemności, zwłaszcza nocą. Obraz na ekranie zamienia się w horror. Film z każdą minutą budzi coraz większą grozę. Jednak „Cisza nocna” to nie „Terrifier”, którego trzecia część odnosi właśnie olbrzymie sukcesy kasowe. Tutaj horror rodzi się nagle i narasta. W głowie Lucjana? W jego udręczonej psychice? A może wybawieniem od udręki może być tylko droga tam, gdzie czeka już żona? Znakomitą, chyba swoją najlepszą kreację stworzył jako Lucjan Maciej Damięcki. Jego rola to przejmujący, cichy krzyk. Świetni są Zdzisław Wardejn jako Edward czy grający pensjonariuszy domu opieki Włodzimierz Press i Anna Nehrebecka.

Bartosz M. Kowalski jest dziś jednym z najciekawszych twórców pokolenia 40-latków. Jego debiut „Plac zabaw” był niemal paradokumentalnie opowiedzianą historią morderstwa dokonanego przez dzieci, bez żadnych motywów, na kilkuletnim nieznajomym chłopcu. To był film o narastającej społecznej agresji, nietolerancji i zagubieniu podstawowych wartości odbijającym się w psychice najmłodszych. 

Ale też reżyser nigdy nie ukrywał, że jako dziecko z wypiekami na twarzy oglądał „Opowieści z krypty” i kocha takie opowieści. Jego dwa filmy „W lesie dziś nie zaśnie nikt” były slasherami. Potem powstał jeszcze horror, którego akcja toczyła się w klasztorze – „Ostatnia wieczerza”.

Czytaj więcej

Festiwal filmowy w Gdyni. Znamy laureata Złotych Lwów

Kowalski kocha kino gatunkowe i umie je robić. Jednak „Cisza nocna” nie jest typowym horrorem. Potwory coraz bardziej władające świadomością Lucjana tylko wzmacniają wstrząsającą opowieść o odchodzeniu i starości wypychającej ludzi na margines. Pensjonariusze zakładu opieki mają za sobą życie, mniej lub bardziej udane, ale przecież jakoś przeżyte. Lucjan był aktorem, pamięta jeszcze atmosferę teatru, pełną salę, oklaski. Ktoś kochał córkę, ktoś lubił grać w brydża, ktoś wzdychał do Marilyn Monroe. Dziś na nic już nie liczą, co najwyżej za pięć dych pokaże im piersi młoda pielęgniarka. Czasem udają, że pracują, że robią jakieś notatki, ale w grubych zeszytach są same niezapisane kartki. Wyrzucają pamiątki, żeby mniej bolało, potem żałują. Zagłębiają się w demencję, alzheimera, coraz bardziej zrezygnowani i bezbronni.

Bolesna starość

W niewielkiej wiosce z „Ballady o Narayamie” Shokei Imamury każdy 70-latek musiał wyruszyć w góry, by tam umrzeć. W „Miłości” Michela Hanekego stary człowiek zabijał ciężko schorowaną żonę, żeby dłużej nie cierpiała. Bohater grany przez genialnego Anthony’ego Hopkinsa w „Ojcu” Floriana Zellera cierpiał na chorobę Alzheimera w pełnym wspomnień mieszkaniu w Paryżu. W polskich obrazach „Lęk wysokości” Bartosza Konopki czy w „Strzępach” Beaty Dzianowicz synowie, niszcząc własne życie, stawali przy ojcach zapadających się w przepaść demencji. Mam w pamięci film „To jeszcze nie wieczór” Jacka Bławuta, nakręcony w Domu Aktora w Skolimowie. Kamera z uwagą przyglądała się twarzom, na których czas wyrył swoje piętno. Ze zdjęć na ścianach pokoi uśmiechały się piękne, młode kobiety i amanci o niecodziennej urodzie, rodząc tęsknotę za tym, co już nie wróci. Ale „Alzheimery i balkoniki” – jak mówił o nich nowy przybysz – nagle młodniały, by wystawić sztukę, pokonać własne słabości i raz jeszcze poderwać się do lotu. Tak samo walczyła o swoją godność bohaterka filmu Doroty Kędzierzawskiej „Pora umierać”, zagrana przez wspaniałą Danutę Szaflarską.

W „Ciszy nocnej” w odchodzeniu nie ma niczego romantycznego ani dramatycznego. Nie ma też w filmie Kowalskiego pogodnej atmosfery z reklam luksusowych domów seniora. Jego bohaterowie zostali odstawieni na boczny tor jak przeszkadzający balast. 

„Każdy czas jest swój” – opowiadał ktoś na pytanie starej kobiety w „Sierpniowych wielorybach”. Ale nie każdemu jest to dane. Czas Lucjana skończył się jeszcze za życia. 

Balansująca na granicy horroru i kina społecznego „Cisza nocna” boli. Nie da się jej wymazać z pamięci. 

„Czy można żyć zbyt długo? Czy można żyć, kiedy skończy się »swój czas«”? – pytała bohaterka „Sierpniowych wielorybów” Lindsaya Andersona. To samo pytanie mógłby zadać bohater „Ciszy nocnej”.

Na tylnym siedzeniu samochodu stary człowiek. Za kierownicą jego syn, obok synowa w zaawansowanej ciąży. Potem na podwórku przed zaniedbanym domem w stylu wiejskiego dworku syn rzuci: „Elegancko jest, co?”. Za chwilę pocałuje ojca: „Dzięki, tato, za pomoc, to tylko na jakiś czas. Będę dzwonić”. Niedługo później, gdy Lucjan w mrocznym pokoju będzie przekładał rzeczy z walizki do starej szafy, jego współlokator Edward pozbawi go wszelkich iluzji. 

Pozostało 91% artykułu
Film
EnergaCAMERIMAGE: Hołd dla Halyny Hutchins
Film
Seriale na dużym ekranie - znamy program BNP Paribas Warsaw SerialCon 2024!
Film
„Father, Mother, Sister, Brother”. Jim Jarmusch powraca z nowym filmem
Film
EnergaCAMERIMAGE 2024: Angelina Jolie zachwyca w Toruniu jako Maria Callas
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Film
Festiwal Korelacje: Pierwszy taki festiwal w Polsce. Filmy z komentarzem artystów