Cannes: Polska koprodukcja rywalizuje z filmami Coppoli, Lanthimosa i Sorrentino

Na festiwalu w Cannes odbyła się światowa premiera „Dziewczyny z igłą” Magnusa von Horna. To wielki sukces szwedzko-polskiego reżysera.

Publikacja: 16.05.2024 00:30

"Dziewczyna z igłą"

"Dziewczyna z igłą"

Foto: materiały prasowe

 – Przez chwilę myślałem, że to sen – powiedział mi Magnus von Horn, który w pierwszej chwili nie mógł uwierzyć, że jego „Dziewczyna z igłą” dostała się do głównego konkursu canneńskiego. I to tak silnie obsadzonego! W końcu o Złotą Palmę walczą w tym roku m.in. Coppola, Lanthimos, Sorrentino, Cronenberg, Audiard, Sean Baker.

Magnus von Horn i niechciana ciąża

Kopenhaga tuż po pierwszej wojnie światowej. Młoda szwaczka, której mąż poszedł walczyć i słuch o nim zaginął, wpada w oko właścicielowi fabryki. „Ożenisz się ze mną?” – pyta. Mężczyzna potwierdza. Ma nawet dobre intencje. Ich związek kończy się jednak po upokarzającej dla Karoline wizycie w domu narzeczonego i po poznaniu jego matki – baronowej, która inaczej widzi przyszłość syna. Dziewczyna zostaje sama. I jest w ciąży. Tytułowa igła nie ma służyć do szycia. To sposób na aborcję, która nie wychodzi. Karoline rodzi córeczkę, ale nie ma jak jej utrzymać i wychować. Zgłasza się do kobiety, która za pieniądze znajduje niechcianym noworodkom rodziny. Potem sama się z nią zaprzyjaźni, będzie u niej mieszkać i dla niej pracować. Aż od chwili, gdy pozna prawdę o interesie swojej chlebodawczyni.

Film Magnusa von Horna luźno oparty jest na autentycznej historii, jaka wydarzyła się w Danii na początku XX wieku. To opowieść potwornie mocna, nakręcona bez znieczulenia. Jej surowość podkreślają znakomite, czarno-białe zdjęcia Michała Dymka. Artysta zadaje ważne pytania: o tragedie, które przynosi wojna, o życie ludzi ubogich, słabych, nieradzących sobie z otaczającą ich rzeczywistością, o losy „niechcianych”.

Czytaj więcej

Festiwal w Cannes z cieniem #metoo. Mają paść poważne oskarżenia wobec gigantów

Magnus von Horn w Cannes

Von Horn tworzy na ekranie opowieść o społeczeństwie, w którym nie ma równości, a kobieta w trudnej sytuacji życiowej pozbawiona jest jakiejkolwiek pomocy. Desperacko próbuje więc sama znaleźć rozwiązanie swoich problemów. Twórcy filmu nie oceniają. Znakomite aktorki tworzą postacie tragiczne, a jednocześnie nieoczywiste. To duńskie aktorki Viki Carmen Sonne i Trine Dyrholm, która jest laureatką berlińskiego Srebrnego Niedźwiedzia za rolę w „Komunie” Vinterberga. Za tą opowieścią kryje się potworna zbrodnia, ale też przeraźliwe opuszczenie i rozpacz. I choć wszystko odbywa się gdzieś pod koniec lat 20. XX wieku, choć akcja toczy się w historycznym kostiumie, „Dziewczyna z igłą” chwilami robi wrażenie filmu poza czasem, uniwersalnego. Tragedia ludzka i los tych, którym wiatr wieje w oczy, w każdej rzeczywistości układa się podobnie.

Cztery lata temu, jako jeden z 57 tytułów, został zakwalifikowany do oficjalnego programu canneńskiego inny film Magnusa von Horna „Sweat”. To była opowieść o trzech dniach z życia motywatorki fitness, której obecność w mediach społecznościowych nadała status celebrytki. Bohaterka filmu, choć w internecie śledzona przez setki tysięcy osób, otoczona oddanymi współpracownikami i podziwiana przez wszystkich, w życiu była bardzo samotna.  Nie znała uczucia prawdziwej bliskości. W filmie świetną kreację stworzyła Magdalena Koleśnik.

Czytaj więcej

Cannes 2024: Coppola, Lanthimos i „Furioza. Saga Mad Max” powalczą o Złotą Palmę

Polska ekipa w Cannes

Dla filmowca, zwłaszcza zaczynającego karierę, zaproszenie do canneńskiego konkursu jest nobilitacją i obietnicą na przyszłość. Ale był czas pandemii. Festiwal nie odbył się. „Sweat” mógł w promocji wykorzystywać prestiżową etykietkę z Palmą, ale jego twórcom nie dane było cieszyć się z czerwonego dywanu, oklasków po seansach, z setek recenzji w światowej prasie. Potem przyszły wyróżnienia na przeglądach w Palić, Makao, Chicago, Srebrne Lwy i pięć innych nagród na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, który zresztą odbył się on-line. Ale przecież von Horn przyznaje, że pozostał w nim jakiś niedosyt. Może poczucie straconej szansy na niezwykłe przeżycie? Na wspomnienia z zatłoczonego Croisette, ze schodów wiodących do Pałacu Festiwalowego, ze spotkań z dziennikarzami i zapełnionej po brzegi Sali Grand Theatre Lumiere?

„Dziewczyna z igłą” jest więc jego drugą szansą. Cannes okazało się wierne. Ale też nowy film Magnusa von Horna nie jest żadnym „ubogim krewnym”. To świetnie zrealizowany, mocny dramat. Chwilami wręcz porażający. Wielki sukces 40-letniego reżysera, ale też polskiej kinematografii, z którą czuje się on związany. Bo Magnus 20 lat temu przyjechał do Łodzi, by w szkole filmowej studiować reżyserię. Po dyplomie został w Polsce, sam mówi: „Jestem Szwedem, ale też Polakiem”. Niedawno dostał zresztą polskie obywatelstwo. Ma tu dom, żonę, dwoje dzieci. I świetnych współpracowników. Wszystkie jego filmy – od debiutanckiego „Intruza” przez „Sweat” aż do „Dziewczyny z igłą” – współprodukował Mariusz Włodarski z Lava Films, we wszystkich scenografię projektowała Jagna Dobesz, a materiały montowała Agnieszka Glińska. Przy „Dziewczynie…” von Horn po raz drugi spotkał się z kostiumolożką Małgorzatą Fudalą i operatorem Michałem Dymkiem. Łącznie w ekipie duńsko-szwedzko-polskiej koprodukcji wzięło udział 140 osób z Polski, w niemal każdym pionie produkcji. 

Sam Magnus von Horn znakomicie nad tym zespołem i nad materią filmową panuje. I trzeba powiedzieć, że wysoko postawił poprzeczkę mistrzom.  

 – Przez chwilę myślałem, że to sen – powiedział mi Magnus von Horn, który w pierwszej chwili nie mógł uwierzyć, że jego „Dziewczyna z igłą” dostała się do głównego konkursu canneńskiego. I to tak silnie obsadzonego! W końcu o Złotą Palmę walczą w tym roku m.in. Coppola, Lanthimos, Sorrentino, Cronenberg, Audiard, Sean Baker.

Magnus von Horn i niechciana ciąża

Pozostało 93% artykułu
Film
„Blitz” otworzy tegoroczny festiwal EnergaCAMERIMAGE
Film
Polski kandydat do Oscara wybrany. Jaki film powalczy o nominację?
Film
"Bokser" Netflixa. Powyżej i poniżej pasa
Film
Batman powróci na ekran. I to nie raz
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Film
"Antychryst" Larsa von Triera: Seks pełen okrucieństwa