Fani „Wielkiego Szu” zdziwią się, gdy przypomnę, co wielki aktor mówił o najsłynniejszej roli, choć trzeba pamiętać, że był też mistrzem kokieterii.
- Wiem, że zwłaszcza dla taksówkarzy, którzy mnie wożą, moimi największymi dokonaniami są "Wielki Szu" lub "Sztos". A ja w wielu filmach zagrałem naprawdę tylko po, żeby spotkać się na planie z atrakcyjną partnerką lub pojechać w nieznane miejsce. Bo kino jest prostackie. Na jednej kartce można spisać, o co tam chodzi.
Czytaj więcej
Był królem życie i pięknie o nim mówił.
- Zacznijmy od tego, że życie jest karnawałem, podczas którego odbywamy taniec ze śmiercią w tle (…) Słuchaj, tak naprawdę jest coraz piękniej. I nie jest to optymizm rozpaczy. Pan Bóg dał trochę zdrowia, trzeba je wykorzystać. Przecież do grobu go nie zabiorę. Jak się ma trochę zdrowia, trzeba je zniszczyć! (…) W głębokim impasie znajdują się ludzie uważający, że są starzy, a głupio myślą ci, co sądzą, że są młodzi. Nie można być buchalterem, który nie wiadomo, jaką liczbę ról chce zagrać, byle tylko zaistnieć – mówił Jest w tym coś niesłychanie nieeleganckiego W życiu trzeba wszystkiego spróbować Nie dbałem o pieniądze, mieszkania, przywileje. Mnie i moich rówieśników interesował ludzki zachwyt nad pięknem.