- Co by państwo zrobili z 2 mld zł? Przejęlibyście Netię, czy może rozdali milion iPhone'ów za złotówkę? A może budowalibyście drugiego Titanica – pytał w poniedziałek podczas pierwszej publicznej prezentacji w roli prezesa Cyfrowego Polsatu Tobias Solorz, syn Zygmunta Solorza-Żaka.
To był jego sposób na wyjaśnienie, dlaczego grupa Cyfrowy Polsat ogłosiła, że nie interesuje jej pasmo 800 MHz po cenach z zakończonej w październiku ub.r. aukcji częstotliwości LTE (średnio blok 5MHz to koszt 1,72 mld zł). Tobias Solorz ocenił, że Grupę Cyfrowy Polsat stać jest, aby tych częstotliwości nie posiadać, ponieważ jak mówił, są przykłady rynków za granicą, gdzie operatorzy radzą sobie bez nich. Przyciskany do muru pytaniem, czy za trzy lata grupa nie wystąpi o przedłużenie rezerwacji bloku 800 MHz, które ma wchodząc w skład grupy od dziś Sferia (rezerwacja wygasa w 2018 r.) unikał odpowiedzi ostatecznej. – Trzy lata to bardzo długi termin – mówił.
Tomasz Szeląg, członek zarządu ds. finansowych Cyfrowego Polsatu oceniał jednak, że jeśli ceny się nie zmienią, grupa pasmem zainteresowana nie będzie.
2 mld zł to prawie tyle samo, co Cyfrowy Polsat przeznacza właśnie na przejęcie grupy Midas. Na koszt transakcji z punktu widzenia grupy Cyfrowy Polsat złoży się z jednej strony koszt wezwania na 34 proc. akcji Midasa (około 407 mln zł o ile zgodzi się rynek), a z drugiej blisko 1,5 mld zł długu, którym obciążony jest Midas (około 685 mln zł, z czego 297 mln zł w obligacjach) oraz kontrolująca go firma cypryjska Litenite (788 mln zł w obligacjach). To właśnie ją przejmuje Polkomtel, operator sieci Plus.
Według Tomasza Szeląga, ponieważ przejmowany dług jest najdroższy w grupie, jego zmniejszenie będzie głównym celem. W prezentacji dla inwestorów wskazano, że ma zostać spłacony jeszcze w tym roku. Jak się dowiadujemy, spora część tej kwoty (blisko 1 mld zł) to dług wobec założycieli Cyfrowego Polsatu. Objąć mieli oni zarówno obligacje wyemitowane przez Midasa, jak i Litenite.