Tylko atak wirusa może osłabić meblarzy

Jeśli kolejna fala pandemii nie spowoduje tąpnięcia w gospodarce, krajowe meblarstwo ma szansę obronić swoją pozycję eksportowej lokomotywy.

Publikacja: 19.08.2021 21:00

Fabryki mebli nie zwalniają tempa, plany producentów mógłby zmienić jedynie jesienny atak pandemii

Fabryki mebli nie zwalniają tempa, plany producentów mógłby zmienić jedynie jesienny atak pandemii

Foto: shutterstock

Przedsiębiorcy, doświadczeni ubiegłorocznymi blokadami w handlu i lockdownami, w firmach cieszą się z tegorocznej, kruchej stabilizacji. Ceny rosną, ale ważne, że nie stłumiły na rynku zapału do inwestowania w urządzanie mieszkań. Fabryki pracują w normalnym tempie, nie słychać też o kłopotach ze zdobyciem podstawowych materiałów, co było prawdziwą zmorą ostatniej wiosny.

Czytaj także: Galopujące ceny drewna biją w firmy meblarskie

Nic dziwnego, że Ogólnopolska Izba Gospodarcza Producentów Mebli nie widzi na razie istotniejszych zagrożeń. Jej ostrożne prognozy zapowiadają nawet 10-proc. roczny wzrost przychodów sektora.

Większość analityków podziela ten branżowy optymizm. Gdyby tylko potwierdziły się przewidywania i wartość produkcji w 2021 r. wyraźnie przekroczyła 40 mld zł – będzie jasne, że trzymamy poziom, który sytuuje polskich meblarzy na szóstej pozycji wśród największych producentów mebli na świecie. A warto wiedzieć, że 90 proc. rodzimych mebli trafia na eksport.

Dla pełnego obrazu trzeba dodać, że w ciągu minionej dekady Polska konsekwentnie, krok po kroku, pięła się w górę na zagranicznych, branżowych rynkach i osiągnęła drugą pozycję po Chinach (wyprzedzając Niemcy) w ścisłej czołówce globalnych eksporterów mebli. Nasz meblowy eksport sięgnął w ostatnim przedcovidowym 2019 r. rekordowej kwoty 10,9 mld euro.

Surowcowa drożyzna

Michał Strzelecki, dyrektor meblarskiego stowarzyszenia, nie ma wątpliwości, że wartość zagranicznej sprzedaży domowych sprzętów będzie w 2021 r. większa niż w latach poprzednich. Mebli wyeksportujemy jednak mniej – to efekt gwałtownego wzrostu cen materiałów i surowców na rozregulowanym przez Covid-19 rynku w pierwszej połowie tego roku.

Maciej Formanowicz, założyciel i prezes Fabryk Mebli „Forte", przekonuje, że na błyskawiczny wzrost kosztów produkcji ma wpływ dyktat cenowy koncernów, które zmonopolizowały w kraju dostawy materiałów i surowców – pianki, tkanin, szkła, nawet papieru na opakowania, płyt meblowych i drewna. – Podejrzewam, że wielu najsilniejszych graczy, zwłaszcza wielkich, międzynarodowych producentów płyt, tkanin tapicerskich czy klejów, skorzystało z okazji do łatwiejszego podniesienia przychodów – mówi Formanowicz.

Surowcowa drożyzna mocno uderzyła w meblarzy – płyty drewnopochodne podrożały o blisko 100 proc., ceny drewna tartacznego od kilkunastu do kilkudziesięciu procent, koszty pozyskania akcesoriów i okuć meblowych też poszybowały proporcjonalnie do rosnących cen stali. Taka sama sytuacja dotyczy produktów z tworzyw sztucznych.

Taniej nie będzie

OIGPM we współpracy z firmą analityczną B+R Studio Tomasza Wiktorskiego przyjrzały się ostatnio skutkom cenowej spirali. Konkluzja badań jest prosta: wzrost cen surowców i materiałów przekłada się na wyższe ceny mebli dla klientów indywidualnych. Na razie przeciętny wzrost cen detalicznych mebli w sklepach w Polsce to ponad 9 proc., a to najprawdopodobniej nie koniec podwyżek. Zdaniem przedsiębiorców ceny w detalu wciąż nie odzwierciedlają w pełni skoku kosztów materiałowych. Dla producentów mebli skrzyniowych wzrosły one niebotycznie – o 25 proc., a dla wytwórców mebli tapicerowanych – nawet o 34 proc.

Dr Tomasz Wiktorski, autor badania, przypomina, że niektóre materiały – na przykład pianki do mebli tapicerowanych oraz płyty drewnopochodne – w rok podrożały o 100 proc. i więcej.

Analitycy B+R Studio podkreślają, że nie bez wpływu na ceny mebli pozostają inne czynniki: wzrost przeciętnego wynagrodzenia w branży, które w 12 miesięcy zwiększyło się o 16,5 proc. oraz wzrost giełdowej ceny energii elektrycznej, pomiędzy czerwcem 2020 a czerwcem 2021, sięgający 62 proc.

– Producentom mebli w obliczu tak dynamicznych zmian pozostaje jedynie podnoszenie ceny gotowych produktów – podsumowuje dyrektor Strzelecki. – W przypadku wieloletnich umów z dużymi sieciami handlowymi oznaczać to może nawet utratę kontraktów – dodaje szef OIGPM.

Pierwsze niepokojące sygnały przychodzą z rynku mebli na wymiar, gdzie po wprowadzeniu nowych cen klienci częściej niż kiedyś rezygnują z zakupów. Produkcja masowa do końca czerwca trzymała się jednak dobrze. Tomasz Witkowski ostrzega jednak: – Spodziewamy się, że w tym roku inflacja meblarska wyniesie co najmniej 15 proc.

Przedsiębiorcy, doświadczeni ubiegłorocznymi blokadami w handlu i lockdownami, w firmach cieszą się z tegorocznej, kruchej stabilizacji. Ceny rosną, ale ważne, że nie stłumiły na rynku zapału do inwestowania w urządzanie mieszkań. Fabryki pracują w normalnym tempie, nie słychać też o kłopotach ze zdobyciem podstawowych materiałów, co było prawdziwą zmorą ostatniej wiosny.

Czytaj także: Galopujące ceny drewna biją w firmy meblarskie

Pozostało 89% artykułu
Ekonomia
Stanisław Stasiura: Harris kontra Trump – pojedynek na protekcjonizm i deficyt budżetowy
Ekonomia
Rynek kryptowalut ożywił się przed wyborami w Stanach Zjednoczonych
Ekonomia
Technologie napędzają firmy
Ekonomia
Od biznesu wymaga się odpowiedzialności
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Ekonomia
Polska prezydencja to szansa, by zostać usłyszanym
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje