Kim pali mosty z Koreą Południową

Na rozkaz wodza z Północy Kim Dzong Una wysadzono dwie główne szosy z północy na południe. Pjongjang odgradza się od Seulu.

Publikacja: 16.10.2024 04:32

Materiał z telewizji przemysłowej przedstawiający wysadzanie w powietrze części drogi Gyeongui Line,

Materiał z telewizji przemysłowej przedstawiający wysadzanie w powietrze części drogi Gyeongui Line, łączącej graniczne miasto Paju na południu z północnym Kaesong

Foto: PAP/EPA/South Korea's Joint Chiefs of Staff

Poza drogami prawdopodobnie wyleciały w powietrze dwie linie kolejowe, razem będące symbolami zbliżenia dwóch państw koreańskich. W odpowiedzi południowokoreańska artyleria oddała salwy ostrzegawcze, ale chyba ślepymi nabojami.

Wcześniej przez wiele miesięcy z północy na południe leciały balony z przymocowanymi pojemnikami ze śmieciami. Jeden z nich spadł w pobliżu rezydencji południowokoreańskiego prezydenta.

Propaganda, która 

Ale propagandowe naloty balonowe Kim Dzong Una sprowokował odwet – nie do końca wiadomo czyj. W październiku trzykrotnie nad stolicą komunistycznej Północy latały drony, zrzucając antykomunistyczne ulotki. – Niewybaczalna, podła prowokacja wobec naszego państwa – powiedziała wpływowa siostra północnokoreańskiego wodza Kim Yo Jong (rzecz jasna o dronach, a nie balonach).

– Chwila, gdy w niebie nad naszą stolicą znów ujrzymy drona z Południa, doprowadzi do przerażającej katastrofy – dodała. Po naradzie Kim Dzong Una z wojskowymi w stan pogotowia postawiono północnokoreańskie oddziały artylerii, stacjonujące na linii demarkacyjnej z Koreą Południową i wysłano tam dodatkowych osiem brygad.

„Jasno ostrzegamy, że jeśli Północna Korea przyczyni szkody bezpieczeństwu naszego narodu, to ten dzień będzie końcem północnokoreańskiego reżimu” – odpowiedziało jej Ministerstwo Obrony Południa.

Czytaj więcej

Korea Północna wysadza w powietrze drogi do Korei Południowej

Resort jednak nie przyznał się, by to do niego należały drony. Część ekspertów zaczęła się zastanawiać, czy nie wypuściły ich liczne na Południu organizacje antykomunistyczne. Ale żadna z nich też nie przyznała się do tego.

Zniszczone połączenia były dawno zamknięte, ale zdaniem ekspertów ich wysadzenie to sygnał od Kim Dzong Una, że nie chce więcej rozmawiać z Południem. – To praktyczny środek wojskowy (by pokazać swoje intencje) – wyjaśnia Yang Moo-jin z uniwersytetu w Seulu. Mimo iż nieużywane, traktowane były jak symbol jedności Półwyspu, choć podzielonego między dwa państwa.

Nadzieja na zjednoczenie Korei Północnej i Południowej

Od lat 2010, gdy powstały, dawały nadzieję po obu stronach granicy na ewentualne zjednoczenie w przyszłości.

Jednak już w 2020 roku Kim Dzong Un zaczął wykonywać serię gestów wskazujących, że nie chce rozmawiać o żadnym połączeniu obu państw ani nawet o ich większym zbliżeniu. Wtedy to komuniści z Północy demonstracyjnie wysadzili w powietrze znajdujący się w strefie zdemilitaryzowanej budynek do spotkań oficerów łącznikowych obu państw. Powszechnie przyjęto to za koniec ery odprężenia w stosunkach Północy z Południem.

Od jesieni ubiegłego roku natomiast komuniści zaczęli gromadzić wojska na linii demarkacyjnej. Wtedy też Kim Dzong Un powiedział, że dwa państwa koreańskie są sobie „wrogie”. Od początku obecnego roku zaczęli komuniści układać nowe pola minowe, a nawet demontować latarnie uliczne na lokalnych drogach wiodących w stronę linii demarkacyjnej i burzyć leżące w pobliżu domy.

Jednocześnie mieszkańcom północno-wschodniej części Korei nakazano zwiększenie dyżurów przy czyszczeniu dróg do Chin i Rosji. Zwyczajowo zespoły złożone z dwóch rodzin robiły to o świcie dwa razy w miesiącu. Obecnie wszystkim każą codziennie sprzątać i wycinać drzewa na poboczach. Pjongjang wyraźnie chce mieć dobrą komunikację z krajami, na których – jak mu się wydaje – może polegać.

We wrześniu pojawiły się informacje, że Kim Dzong Un chce zmienić konstytucję i usunąć w niej zapis o pokojowym zjednoczeniu obu państw koreańskich.

Poza drogami prawdopodobnie wyleciały w powietrze dwie linie kolejowe, razem będące symbolami zbliżenia dwóch państw koreańskich. W odpowiedzi południowokoreańska artyleria oddała salwy ostrzegawcze, ale chyba ślepymi nabojami.

Wcześniej przez wiele miesięcy z północy na południe leciały balony z przymocowanymi pojemnikami ze śmieciami. Jeden z nich spadł w pobliżu rezydencji południowokoreańskiego prezydenta.

Pozostało 89% artykułu
Dyplomacja
Rusłan Szoszyn: Andrzej Poczobut. Symbol naszej niemocy
Dyplomacja
Siergiej Ławrow skomentował słowa Donalda Trumpa o zakończeniu wojny w 24 godziny
Dyplomacja
Prezydent Korei Południowej ćwiczy grę w golfa przed spotkaniem z Donaldem Trumpem
Dyplomacja
Nieoficjalnie: Trump wybrał szefa dyplomacji USA. To senator, który polemizował z Tuskiem
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
Dyplomacja
Departament Stanu o rozmowach ws. pokoju: Są takie, na które Putin jest gotów
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje