Podczas wystąpień Wołodymyra Zełenskiego w czasie jego wizyty w Polsce w kwietniu br. najtrudniejszy temat historyczny pojawił się w zakamuflowanej formie, a nazwa „Wołyń” nie padła. Rzecznik MSZ pytany o obchody 80. rocznicy rzezi wołyńskiej ambasador zapewnił, że ambasador Polski w Kijowie Bartosz Cichocki „prowadzi wiele rozmów”, ale nie ma wiedzy „o wielkich wydarzeniach, które są planowane na początek lipca”. - Pamiętajmy, że jeszcze ciągle zostały dwa miesiące - zastrzegł.
- Panowie ministrowie (spraw zagranicznych Polski i Ukrainy - red.) podchodzą do tego bardzo poważnie i tutaj rozmowa o Wołyniu jest bardzo szczera, ale mamy inne sprawy w stosunkach polsko-ukraińskich niż tylko i wyłącznie Wołyń - mówił Łukasz Jasina. Jednocześnie stwierdził, iż „dyplomacja raczej liczy na to, że w końcu szczebel może nie zawsze dyplomatyczny, upora się z problemem, który blokuje bardzo wiele wspólnych inicjatyw”.
Czytaj więcej
Ukraina ma trafić do Unii Europejskiej, wyznając europejskie wartości. Kluczenie w sprawie ludobójstwa na Wołyniu się wśród nich nie mieści.
Zdaniem rzecznika resortu spraw zagranicznych Wołyń to „sprawa na tyle ważna, że musi być załatwiana” na poziomie prezydentów. - Myślę, że ze strony ukraińskiej, i tu będę bardzo dyplomatyczny, ciągle brakuje zrozumienia, jak to jest sprawa już w tej chwili dla Polaków bardzo ważna - przekonywał, zwracając uwagę, że obecnie Wołodymyr Zełenski „ma wiele innych spraw na głowie”. - Ja tutaj niczego nie usprawiedliwiam, ale po prostu staram się zrozumieć. To jest też cecha dyplomacji. To nie jest rzecz ciągle dla Ukraińców najważniejsza, ciągle to zrozumienie jest zbyt słabe. Jestem dobrej myśli, że ta 80. rocznica coś zmieni - mówił.
Według Jasiny Zełenski „powinien wziąć jako Ukraina jednak większą odpowiedzialność”. Co powinien powiedzieć? - „Przepraszam i proszę, prosimy o wybaczenie”. Ta formuła bardzo dobrze działa w przypadku polsko-ukraińskich stosunków, a jej jest ciągle mało - stwierdził.