Bałtowie należą do Rosji. Co naprawdę myślą Chiny?

Kraje powstałe po rozpadzie Związku Radzieckiego nie są podmiotami prawa międzynarodowego - uważa ambasador ChRL we Francji Lu Shaye. Co na to Pekin?

Publikacja: 24.04.2023 12:18

Lu Shaye

Lu Shaye

Foto: PAP/EPA

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 425

Oburzenie w Europie jest powszechne. Na znak protestu przedstawiciele Chin w państwach bałtyckich zostali wezwani do ministerstw spraw zagranicznych w Wilnie, Rydze i Estonii. Na Quai d’Orsay pojawił się też sam Lu Shaye. 

Jednak 80 eurodeputowanych, w tym przewodniczący komisji stosunków z Chinami w Parlamencie Europejskim Reinhard Bütikofer, w liście opublikowanym przez dziennik „Le Monde” uważają, że to za mało. Ich zdaniem Lu Shaye powinien zostać wydalony z Francji. 

Czytaj więcej

Szefowie dyplomacji państw UE będą rozmawiać o wypowiedzi ambasadora Chin

Dyplomata jest znany z radykalnych wypowiedzi, gdy idzie o obronę reżimu komunistycznego. W sieci telewizyjnej LCI, tej samej, w której w połowie marca ambasador RP Jan Rościszewski oświadczył, że jeśli Ukraina przegra wojnę z Rosją, to Polska bezpośrednio zaangażuje się w ten konflikt, Lu Shaye uznał za „bajeczki” zarzuty o milionach ofiar Mao. 

Uznał także, że przynależność Krymu do Ukrainy jest wątpliwa, ponieważ półwysep został przekazany Ukraińskiej SRR dopiero w 1954 przez Nikitę Chruszczowa. Zdaniem chińskiego dyplomaty konieczne jest teraz „zamrożenie” walk, czyli de facto pozostawienie Krymu i lądowego mostu, który do niego prowadzi z Donbasu również okupowanego przez Rosjan.

Emmanuel Macron w czasie wizyty w Pekinie mówił, iż liczy, że Chiny „przywiodą Rosją do rozsądku”

Najbardziej wybuchowe okazały się jego deklaracje o tym, że porządek terytorialny, jaki powstał po rozpadzie ZSRR w 1991 r., nie ma żadnego potwierdzenia legalnego w prawie międzynarodowym. 

Jeśli ktoś się jeszcze zastanawia, dlaczego państwa bałtyckie nie wierzą, że Chiny mogą zaprowadzić pokój, już ma odpowiedź - oświadczył szef litewskiej dyplomacji Gabrielius Landsbergis.

W poniedziałek rzecznik chińskiego MSZ oświadczył co prawda, że jego kraj uznaje suwerenność republik powstałych po rozpadzie ZSRR. Jednak Andre Gattolin, senator wywodzący się z ugrupowania Emmanuela Macrona uważa, że to Lu Shaye ujawnił prawdziwe poglądy Pekinu. 

To stawia w kłopotliwej pozycji prezydenta Macrona, który właśnie wrócił z podróży do Pekinu. W jej trakcie mówił, iż liczy, że Chiny „przywiodą Rosją do rozsądku”.

Oburzenie w Europie jest powszechne. Na znak protestu przedstawiciele Chin w państwach bałtyckich zostali wezwani do ministerstw spraw zagranicznych w Wilnie, Rydze i Estonii. Na Quai d’Orsay pojawił się też sam Lu Shaye. 

Jednak 80 eurodeputowanych, w tym przewodniczący komisji stosunków z Chinami w Parlamencie Europejskim Reinhard Bütikofer, w liście opublikowanym przez dziennik „Le Monde” uważają, że to za mało. Ich zdaniem Lu Shaye powinien zostać wydalony z Francji. 

Pozostało 82% artykułu
Dyplomacja
Szymon Hołownia po rozmowie z Recepem Tayyipem Erdoganem. Rozpoczęła się wizyta marszałka Sejmu w Turcji
Dyplomacja
Zmarł konsul Rafał Kocot. Był przyjacielem "Rzeczpospolitej"
Dyplomacja
Prezydent Finlandii chce wyrzucić Rosję z Rady Bezpieczeństwa ONZ
Dyplomacja
Papież Franciszek zabrał głos w sprawie wyborów prezydenckich w USA
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Dyplomacja
Rosja wydala sześciu brytyjskich dyplomatów. FSB oskarża ich o szpiegostwo