Czy to nie jest rozczarowujące dla Ukrainy?
Na pewno jest. Widzimy to już w wystąpieniach prezydenta Zełenskiego do NATO, w których podkreśla, że Ukraińcy są bardzo zawiedzeni tą postawą. Sytuacja dla Ukrainy jest tragiczna, ponieważ została pozostawiona sama sobie, z obietnicą dostarczenia broni. Prezydent Biden liczy, że Ukraina się utrzyma i biorąc pod uwagę wiedzę Amerykanów o relacjach siły – być może jest na to szansa. To jest także bardzo trudna sytuacja dla państw UE, które sobie wyobrażały, że za chwile dojdzie do jakiegoś porozumienia i wpłyną na Ukrainę, żeby zgodziła się na jakieś koncesje. Używając analogii historycznej, państwa UE chciałyby, żeby Ukraina oddała „Sudety”, dzięki czemu można byłoby wrócić do formuły normalnej współpracy. Przypomnijmy, że prezydent Macron piętnaście razy w ciągu tego roku rozmawiał już z prezydentem Putinem. W konsekwencji firmy takie jak Auchan, Leroy Merlin, Decathlon umacniają się w Rosji, przejmują rosyjski rynek po przedsiębiorstwach, które na znak solidarności z Ukrainą opuściły ten rynek. Podobnie firmy belgijskie wybrały solidarność z klientami rosyjskimi, a nie bombardowanymi ukraińskimi cywilami. Widzimy więc zupełnie inne spojrzenie i perspektywę. Do tego dochodzi odpowiedzialność polityczna Zachodu. Celem formatu normandzkiego była pomoc Ukrainie w przezwyciężeniu kryzysu, posłużył on jednak Niemcom i Francji do robienia interesów z Rosją kosztem bezpieczeństwa Ukrainy. Ukraina wielokrotnie mówiła, że Nord Stream 1, a później Nord Stream 2 ją wykończy. Dotyczy to także współpracy wojskowej. Rosyjskie samoloty, śmigłowce i czołgi są wyposażone w urządzenia francuskie umożliwiające ataki w nocy. Nikt nie pyta o to, kto jest odpowiedzialny za doprowadzenie do tej wojny, ale te państwa są współwinne. Dlatego jest to bardzo niezręczna sytuacja dla UE. Mówimy też o wartościach europejskich, np. o sprawiedliwości, przestrzeganiu prawa międzynarodowego, solidarności ze słabszymi i obronie napadniętych. Niestety, wartości europejskich nie uosabia dziś UE, a raczej USA i Wielka Brytania. Dla zwolenników integracji europejskiej ten dysonans moralny jest trudny do zniesienia. To ma też ogromne konsekwencje dla wiarygodności europejskich polityków.
Viktor Orbán powiedział, że w wojnie rosyjsko-ukraińskiej Węgry będą stać po stronie Węgier...
Węgry naśladują Niemcy, pytają, czemu mają nie współpracować energetycznie z Rosją, skoro robią to Niemcy. Oczywiście krytyka Węgier jest uzasadniona. Jednak Węgry nie mają wiele do powiedzenia w UE, wszystko jest w rękach Niemców, które nie chcą zerwać współpracy z Rosją. To Niemcy zbudowały Nord Stream 1 i Nord Stream 2 oraz nowoczesne ośrodki szkoleniowe dla armii rosyjskiej, która dzięki temu poprawiła swoje zdolności bojowe. Niemcy będą mieć także decydujący głos na temat tego, czy przyjąć Ukrainę do UE. Prezydent Zełenski powiedział, że liczy na to, że Niemcy w końcu to zrobią. Zgodziłbym się z Donaldem Tuskiem, który powiedział, że zarówno Węgry, jak i Niemcy pełnią haniebną rolę. W odczuciu Ukraińców to jednak Niemcy blokują sankcje wobec Rosji i ich członkostwo w UE.
Skąd ta postawa Niemiec?
Prezydent Biden powiedział, że Niemcy i Europa uzależniły się od importu gazu z Rosji. Jest to na pewno ważna przyczyna. Jest także obawa przed obniżeniem poziomu życia, interes gospodarczy. Co nas obchodzą wartości i życie ukraińskich dzieci – przecież musimy zarabiać – otwarcie głoszą firmy francuskie i belgijskie. Niektórzy twierdzą też, że państwa UE mają skorumpowane elity, dlatego się uzależniły od Rosji. Nie sądzę jednak, by było to decydujące. Jest jeszcze czynnik geopolityczny. Francja i Niemcy uznają prawo Rosji do bycia częścią koncertu mocarstw i do tego by posiadała swoją strefę wpływów. Rosja jawi się jako niezbędny składnik europejskiego ładu i współpracy. To jest przyznanie, że Rosja ma w jakiejś formie prawo do Ukrainy. Argument geopolityczny jest głęboko zakorzeniony w historii. Niemcy są także wdzięczne wobec Rosji za jej zgodę na zjednoczenie Niemiec. Można też to odczytywać w taki sposób, że jest to domniemane porozumienie elit rosyjskich, francuskich i niemieckich na temat strefy wpływów, które były tu od wieków, których nie można naruszać. Dlatego akceptacja Niemiec dla członkostwa Ukrainy do UE wymagałaby najpierw zmiany świadomości niemieckich elit. W krótkim i średnim okresie czasu jest to mało prawdopodobne. Jest to zasadnicza różnica w stosunku do wizji amerykańskiej, w której decydujące znaczenie ma prawo międzynarodowe i prawo Ukraińców do określania swego losu.