Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że od soboty cały kraj będzie w strefie żółtej. Oznacza to obowiązkowe noszenie masek we wszystkich miejscach publicznych - zarówno pod dachem, jak i pod gołym niebem.
Decyzja związana jest z szybko rosnącą liczbą nowych zakażeń. W czwartek liczba potwierdzonych wynikami badań przypadków koronawirusa w Polsce wzrosła do 111 599, zaś przypadków śmiertelnych do 2 867 - podało Ministerstwo Zdrowia, informując o 4 280 nowych zakażeniach i śmierci 76 osób, u których stwierdzono SARS-CoV-2, w tym 8 z powodu COVID-19 bez chorób współistniejących. Liczby nowych przypadków oraz zgonów osiągnęły rekordowo wysoki poziom.
- Na pewno mamy bardzo dużo nowych przypadków. Tych przypadków jest prawdopodobnie znacznie więcej, objawowych jest cztery tysiące, prawdopodobnie jest 15-16 tysięcy nowych zakażeń, ludzi, którzy transmitują zakażenia na inne osoby - ocenił w rozmowie z TVN24 profesor Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
- Obawiam się, że w tym tempie to zaraz będzie cała strefa czerwona, poza wioskami wysoko w górach - dodał.
Zdaniem profesora społeczeństwo nie rozumie najważniejszego, wirus przenosi się z człowieka na człowieka. - Przecież wirus nie przenosi się przez myszki, szczurki, motylki czy komary - mówił.