To nie jest pierwsza pandemia w dziejach świata, nie jest to też pandemia najstraszniejsza – ale z pewnością nie jest też ostatnia. Świat w obecnej formie – zglobalizowany, z nieograniczoną w zasadzie mobilnością społeczną, wydzierający naturze kolejne fragmenty planety będzie zawsze narażony na kontakt z odzwierzęcymi wirusami. Dlatego tak ważne jest, aby mieć w swoim arsenale broń na nieznane nam jeszcze patogeny. A zdolność do szybkiego stworzenia skutecznej szczepionki jest, w wojnie z każdym wirusem, porównywalna do posiadania broni atomowej w klasycznej wojnie.
Nie znamy długoterminowych skutków ubocznych szczepionki przeciwko COVID-19? Nie znamy. Ale znamy krótko- i średnioterminowe skutki COVID-19. Blisko 1,8 mln zgonów zakażonych w ciągu niespełna roku. Ponad 80 mln wykrytych zakażeń, może nawet 10 razy więcej niewykrytych. Wielu ozdrowieńców wymagających rehabilitacji ze względu na to, jakie spustoszenie wirus uczynił w ich organizmie. Kompletny paraliż świata jaki dotąd znaliśmy ze względu na obawę przed transmisją koronawirusa. A z drugiej strony doniesienia o kilku reakcjach alergicznych osób, które już przyjęły szczepionkę – reakcji, które nie zagrażają – dodajmy – ich życiu.
Jeśli dla kogoś obawa przed hipotetycznym efektem ubocznym szczepionki jest większa niż obawa przed realnym zagrożeniem ze strony szalejącego koronawirusa to – mówiąc łagodnie – nie zachowuje się do końca logicznie.
Tak naprawdę pierwsze szczepionki na COVID-19 są wielkim tryumfem nauki. Nie muszą zawierać nieaktywnych cząstek wirusa ponieważ naukowcy potrafią już wyodrębnić fragment RNA koronawirusa odpowiedzialny za to, w jaki sposób wirus łączy się z naszymi komórkami – i za pomocą szczepionki „informują” nasz organizm o strukturze tego RNA, tak aby układ odpornościowy „na sucho” wytworzył białka niezbędne do walki z patogenem, gdy w przyszłości będzie miał z nim kontakt. Gdyby się nad tym chwilę zastanowić to trzeba dojść do wniosku, że to niemal tak imponujące osiągnięcie jak przyszły załogowy lot na Marsa – świadczy bowiem o tym, że w kod życia na Ziemi wniknęliśmy niemal tak głęboko, jak tylko wniknąć w niego można.
To co nieznane zawsze budzi lęk, ale bez przełamania tego lęku nigdy nie zeszlibyśmy z drzewa, na którym nasi przodkowie czuli się bezpiecznie przed dziesiątki tysięcy lat temu. A chyba każdy przyzna, że pod tym drzewem urządziliśmy się na tyle przyjemnie, że dziś raczej nikt nie myśli o powrocie.