W maju 2014 r. Trybunał Sprawiedliwości UE uchylił tzw. dyrektywę retencyjną, dającą służbom dostęp do billingów (wyrok ws. Digital Rights Ireland). W efekcie obowiązek zatrzymania danych zaczęli podważać operatorzy telekomunikacyjni i zwykli obywatele. Tele2 Sverige oznajmiło, że zamierza skasować przetrzymywane dane i nie przetrzymywać nowych. A grupa mieszkańców Zjednoczonego Królestwa zaskarżyła brytyjskie przepisy pozwalające ministrowi spraw wewnętrznych zobowiązać operatorów do zatrzymania danych nawet na rok.
W tych połączonych sprawach (C-203/15 i C-698/15) Henrik Saugmandsgaard Oe, rzecznik generalny TS UE, wydał opinie. Stwierdził, że sam obowiązek zachowania danych nie musi być sprzeczny z prawem Unii. Wskazał też jednak liczne warunki, jakie muszą spełnić krajowe przepisy. Mają być przewidywalne, zawierać mechanizmy chroniące przed uznaniowym stosowaniem, szanować prawo do ochrony danych osobowych i prywatności oraz wprowadzone w ustawie lub aktach wykonawczych do niej.
Powinny też uwzględniać wyrok ws. Digital Rights Ireland, w szczególności w zakresie dostępu do danych, ich bezpieczeństwa i czasu przetrzymywania. Rzecznik stwierdził też, że jedynym interesem publicznym uzasadniającym obowiązek zatrzymania danych jest walka z poważnymi przestępstwami. Opinia rzecznika jest ważna, bo bardzo często TS UE orzeka zgodnie z jego stanowiskiem. A orzeczenie TSUE w tej sprawie może mieć duże znaczenie dla Polski.
– Sprawa ta ma znaczenie fundamentalne, bo przesądza o tym, czy państwo może zmusić firmy do gromadzenia informacji o nas – mówi Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon. – Powinno to być możliwe tylko wyjątkowo. Korzystanie z danych przez służby powinno podlegać realnej kontroli sądowej, a ludzi trzeba informować, że były pobierane. Polskie przepisy z pewnością nie spełniają wymogów określonych przez rzecznika – u nas dostęp do danych telekomunikacyjnych jest możliwy w sprawach błahych przestępstw, a nawet do celów analitycznych. Mam nadzieję, że Trybunał pójdzie za opinią rzecznika. Jego ewentualny wyrok otworzy drogę do zakwestionowania zgodności z unijnym prawem polskich przepisów – mówi.