Wstępny szacunek GUS dotyczący wzrostu PKB Polski w 2019 r. jest rozczarowujący na tle szacunków ekonomistów z grudniowej ankiety „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”. Wtedy wydawało się, że tempo rozwoju polskiej gospodarki zmalało do 4,2-4,3 proc. Z drugiej strony na początku 2019 r. dominowały prognozy, że zakończy się on wzrostem PKB o 3,8 proc., a najwięksi optymiści oczekiwali wyniki na poziomie 4-4,1 proc.
Oficjalne dane dotyczące wzrostu gospodarczego i jego struktury w IV kwartale ub.r. GUS opublikuje za miesiąc. Środowe szacunki dotyczące całego 2019 r. pozwalają jednak ocenić, co działo się w polskiej gospodarce w ostatnich miesiącach roku. A to ma znaczenie dla oceny perspektyw na 2020 r.
Po serii rozczarowujących danych dotyczących grudnia, część ekonomistów oceniała, że w IV kwartale wzrost PKB Polski zwolnił do 3,1 proc. rok do roku, z 3,9 proc. kwartał wcześniej. W świetle środowych danych GUS mógł być nawet niższy. Wedle obecnych szacunków ekonomistów, wyniósł od 2,7 do 3,1 proc.
Według szacunków GUS, wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych zwiększyły się w ub.r. realnie o 3,9 proc., po 4,3 proc. w 2018 r. Przy założeniu, że dane z pierwszych trzech kwartałów ub.r. nie będą wymagały rewizji, sugeruje to, że w IV kwartale wzrost konsumpcji zwolnił do około 3,4-3,7 proc. rok do roku. Wolniej wydatki konsumpcyjne Polaków rosły poprzednio w pierwszej połowie 2016 r., czyli tuż przed uruchomieniem programu 500+.
- Gorsze wyniki konsumpcji prywatnej sugerują, że skłonność do zakupów była mniejsza niż sugerował wzrost dochodów gospodarstw domowych, napędzany wysoką dynamiką płac i transferami socjalnymi dostarczonymi w ramach kampanii wyborczej. Konsumenci zwiększali swoje oszczędności – skomentował Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.