Silny wzrost inflacji, który rozpoczął się w grudniu, będzie przejściowy. W kolejnych kwartałach będzie ona wracała do celu NBP na poziomie 2,5 proc. – oceniła w środowym komunikacie Rada Polityki Pieniężnej.
Rada zgodnie z jednomyślnymi oczekiwaniami ekonomistów na pierwszym w 2020 r. posiedzeniu utrzymała stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Stopa referencyjna NBP od marca 2015 r. wynosi 1,5 proc. „Obecny poziom stóp procentowych sprzyja utrzymaniu polskiej gospodarki na ścieżce zrównoważonego wzrostu oraz pozwala zachować równowagę makroekonomiczną" – napisała RPP. To stała formułka w komunikatach tego gremium.
Czytaj także: Marek Belka: Wysoka inflacja jest zawsze zła dla gospodarki i konsumentów
We wtorek GUS wstępnie oszacował, że indeks cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w grudniu o 3,4 proc. rok do roku, po 2,6 proc. w listopadzie. To odczyt najwyższy od października 2012 r., bliski górnej granicy (3,5 proc.) pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP. W reakcji na te dane wielu ekonomistów zrewidowało w górę swoje prognozy inflacji na 2020 r. z niespełna 3 proc. do nawet 3,9 proc. W samym I kwartale dynamika CPI może przewyższyć nawet 4,5 proc. rok do roku. Potem jednak inflacja powinna stopniowo hamować.
Przewodniczący RPP Adam Glapiński, prezes NBP, podkreślał na konferencji prasowej, że nie ma powodów, by zakładać, że inflacja utrzyma się na poziomie powyżej 4 proc. na dłuższą metę. Zwrócił też uwagę, że jej skok w grudniu i oczekiwane dalsze przyspieszenie na początku 2020 r. to głównie rezultat wzrostu cen administrowanych (np. energii i odbioru śmieci) oraz żywności i paliw, na które krajowa polityka pieniężna nie ma wpływu. W tym samym tonie wypowiadał się członek RPP Jerzy Żyżyński.