Jak obliczył wstępnie GUS (ostateczne dane ukażą się dopiero w lipcu), polski eksport towarów zwiększył się w ub.r. (licząc w euro) o 5,5 proc., po wzroście o 7 proc. rok wcześniej i aż 10,2 proc. w 2017 r.
Spowolnienie w strefie euro, która jest głównym odbiorcą polskich towarów, wyraźnie wpłynęło na wyniki eksportu. Jeszcze mocniej wyhamował jednak import. W 2019 r. zwiększył się (licząc w euro) o 2,6 proc., po 9,7 proc. w 2018 r. i 12,3 proc. w 2017 r.
Tak wyraźne osłabienie importu przy umiarkowanym osłabieniu eksportu sprawiło, że Polska znów – tak jak w latach 2015-2017 - osiągnęła nadwyżkę w handlu towarowym, choć w 2018 r. miała spory deficyt (21,4 mld zł). Nadwyżka z 2015 r. była pierwszą od początku transformacji.
Najbardziej, o 11,7 proc., zwiększył się w 2019 r. polski eksport do krajów Europy Środkowo-Wschodniej (m.in. Rosja). Szybko rosła też sprzedaż do USA (10,1 proc.).
Eksport do strefy euro zwiększył się o 4,6 proc., a do samych Niemiec, najważniejszego partnera handlowego Polski, o 3,1 proc. W rezultacie udział Niemiec w strukturze polskiego eksportu zmalał do 27,6 proc., z 28,2 proc. w 2018 r. Niemrawo rosła też sprzedaż na kolejnych pod względem znaczenia rynkach zbytu: czeskim (1,1 proc.) i brytyjskim (1,3) proc. Ich udział w strukturze polskiego eksportu zmalał – odpowiednio – z 6,4 do 6,1 proc. i z 6,2 do 6 proc.