W lutym, jak szacują przeciętnie ankietowani przez nas ekonomiści, inflacja w Polsce wyhamowała do 3,2 proc. rok do roku z 3,9 proc. w styczniu. Taki wynik oznaczałby, że wzrost cen po raz pierwszy od marca 2021 r. wrócił do pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP (2,5 proc. +/- 1 pkt proc.).
Ekonomiści zakładają też, że po zaskakującym pod tym względem styczniu, w lutym zwolnił nieco wzrost wynagrodzeń. Przeciętnie szacują, że średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw zwiększyła się o 11,3 proc. rok do roku po 12,8 proc. w styczniu. Taki wynik oznaczałby, że siła nabywcza płac wzrosła o około 7,8 proc. rok do roku, nieznacznie mniej niż w styczniu, gdy ten wzrost był największy od wiosny 2008 r. Biorąc pod uwagę dodatkowo wzrost transferów społecznych (np. waloryzację świadczeń rodzinnych), analitycy z Banku Ochrony Środowiska oceniają, że w całym I kwartale realne dochody gospodarstw domowych zwiększą się o ponad 10 proc. rok do roku.
Tak szybki wzrost siły nabywczej dochodów stoi za dominującymi wśród ekonomistów prognozami, że 2024 r. przyniesie mocne odbicie wydatków konsumpcyjnych. Wyniki polskiej gospodarki w IV kwartale 2023 r., których szczegóły GUS przedstawił w czwartek, sugerują jednak, że popyt może się zbierać do skoku dość wolno.
Czytaj więcej
Aktywność w polskiej gospodarce wzrosła w 2023 r. o zaledwie 0,2 proc. zamiast o 0,5 proc., jak szacowali ekonomiści pod koniec grudnia. Choć różnica jest niewielka, wskazuje na to, że IV kwartał ub.r. nie przyniósł oczekiwanego przyspieszenia wzrostu gospodarczego.