Pod koniec listopada GUS wstępnie szacował, że wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) wzrósł w minionym miesiącu o 6,5 proc. rok do roku po zwyżce o 6,6 proc. w październiku. Zrewidowane dane, opublikowane w piątek, wskazują jednak, że inflacja w listopadzie utrzymała się na październikowym poziomie – zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet” przed wstępnym szacunkiem GUS-u.
Piątkowe dane potwierdzają, że listopad zakończył okres szybkiego spadku rocznej inflacji, który trwał od marca br. W tym okresie roczna inflacja z miesiąca na miesiąc opadała średnio o 1,4 pkt proc. Był to w dużej mierze efekt wysokiej bazy odniesienia sprzed roku, związanej głównie ze skokiem cen surowców. Na to nakładało się wygasanie bieżącej presji na wzrost cen, o czym świadczyć zdawało się to, że od maja do września CPI w ujęciu miesiąc do miesiąca stał w miejscu lub malał.
W ostatnich dwóch miesiącach CPI znów zaczął rosnąć. W listopadzie wskaźnik ten wzrósł o 0,7 proc., najbardziej od kwietnia, po 0,3 proc. w październiku. O ile jednak październikowa zwyżka była zgodna z sezonowym wzorcem, o tyle listopadowa była już nietypowa. Pomijając minione dwa lata, tak duży wzrost CPI w listopadzie GUS odnotował poprzednio w 2011 r.
Do zwyżki CPI miesiąc do miesiąca, a także do wyhamowania rocznej inflacji, w dużym stopniu przyczyniły się ceny paliw do prywatnych środków transportu. W stosunku do października paliwa podrożały o 8,8 proc., podczas gdy w poprzednich dwóch miesiącach potaniały łącznie o ponad 7 proc. To efekt wycofania się Orlenu z przedwyborczej polityki cenowej. Rok do roku paliwa potaniały o 5,7 proc., najmniej od kwietnia.