40-letniego szczytu sięgnął październikowy odczyt inflacji w Japonii. Jak w piątek podała administracja w Tokio, indeks cen konsumenckich z wyłączeniem świeżej żywności wzrósł w trzeciej co do wielkości gospodarce świata rok do roku o 3,6 proc.
Czytaj więcej
Przez dwa lata pandemii do Japonii praktycznie nie dało się wyjechać w celach turystycznych. W tym roku kraj zaczął nieco łagodzić zasady wjazdu – początkowo wpuszczał tylko grupy zorganizowane, ale od 11 października zaszczepieni podróżni z wybranych krajów będą mogli swobodnie wjeżdżać.
Inflacja w Japonii najwyższa od 40 lat
Wskaźnik przekroczył prognozy ekonomistów, spodziewających się 3,5-procentowej zwyżki, do czego przyczyniło się 32-letnie minimum w notowaniach jena do dolara. Tym samym inflacja konsumencka w pozostającej dotąd ostatnim na świecie bastionem stabilnych cen Japonii przebiła szczyt z 2014 r. i znalazła się najwyżej od 1982 r.
Mimo takich danych swoje poparcie dla skrajnie łagodnej polityki pieniężnej podtrzymał szef Banku Japonii (BoJ) Haruhiko Kuroda, według którego w 2023 r. inflacja spowolni do 2 proc. Choć większość ekonomistów zgadza się, że inflacja będzie się obniżać, to jednak zdaniem części instytucja nie docenia wagi problemu.
- Bankowi coraz trudniej jest obstawać przy tezie, że obserwowana inflacja kosztowa ma charakter tymczasowy. Jeśli jen pozostanie słaby, coraz więcej firm będzie próbowało przerzucać wzrost kosztów na konsumentów – komentuje w rozmowie z agencją Bloomberg Mari Iwashita z biura maklerskiego Daiwa Securities.