Autorzy raportu „Barometr Metrohouse i Credipass” komentują, że po serii znacznych zwyżek I kwartał na rynku wtórnym przyniósł pewną stabilizację. Kupujący lokale z drugiej ręki nie mogą jednak liczyć na duże rabaty. Z analiz Metrohouse wynika, że ceny ofertowe mieszkań w czasie ich ekspozycji na rynku są obniżane o kilka procent. – Najbardziej „konserwatywnym” miastem jest Kraków. Cena przeciętnego lokalu w trakcie ekspozycji oferty spada zaledwie o 0,5 proc., a negocjacje ostatecznej ceny transakcyjnej nie przekraczają 1 proc. – podaje Marcin Jańczuk, ekspert Metrohouse. – Wysoko nieruchomości wyceniają właściciele w Gdańsku, co skutkuje tym, że podczas sprzedaży obniżają oczekiwania średnio o 8,8 proc. – dodaje. Tyle wynosi różnica między pierwszą a ostatnią ceną ofertową. W czasie negocjacji kupujący lokale w Gdańsku dostają mniej niż 1 proc. zniżki liczonej od ostatniej ceny ofertowej. Największy rabat – średnio 1,7 proc. – można utargować we Wrocławiu.
– Nie widzimy jeszcze nowej fali potencjalnych nabywców. Sezonowość na rynku mieszkań pozwala przewidywać, że osoby planujące zakup mieszkania w najbliższych miesiącach uaktywnią się dopiero w II kwartale – komentuje Marcin Jańczuk. – Decyzje o wejściu na rynek mogą przyspieszyć bardziej precyzyjne założenia nowego programu dopłat do kredytów – zaznacza. Na razie wiadomo, że program „Na start” ma być najkorzystniejszy dla dużych rodzin. – Gospodarstwa domowe, w skład których nie wchodzą dzieci, dzięki dopłatom uzyskają preferencyjne oprocentowanie kredytu 1,5 proc., a rodziny z co najmniej trójką dzieci – 0 proc. – podało Centrum Informacyjne Rządu (CIR). Program miałby wystartować w II połowie roku.
Andrzej Łukaszewski, ekspert finansowy Credipass, zwraca uwagę, że wstępne założenia programu „Na start” wskazują, że będzie zupełnie inny niż wygaszony w styczniu „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. – Być może nie wywoła takiej rewolucji na rynku jak poprzednik – ocenia Łukaszewski. – Mimo to wszyscy obawiają się kolejnej fali podwyżek cen nieruchomości, za którą mogą nie nadążyć bankowe algorytmy wyliczania zdolności kredytowej klientów – dodaje.
Marcin Jańczuk dopowiada, że część sprzedających wstrzymuje się z transakcją do czasu ogłoszenia wiążących informacji na temat nowego programu dopłat. – Według nich może on być bodźcem do kolejnych podwyżek. Nie jestem jednak przekonany, że tak będzie – mówi. – Program ma faworyzować duże rodziny, a poza tym rzeczywistość cenowa 2024 r. jest znacząco inna niż ta sprzed roku. Gdyby jednak rynek ponownie zareagował silnymi zwyżkami cen, mogłoby się to obrócić przeciwko stronie podażowej, czyli sprzedającym – uważa. Jak tłumaczy, kupujący mimo dopłat nie byliby w stanie podjąć decyzji o zakupie.
Nadzieja na podwyżki cen mieszkań
Tomasz Lebiedź, doradca i ekspert rynku, przyznaje, że I kwartał roku na rynku nieruchomości z jednej strony oznacza uspokojenie popytu, któremu zabrakło dopalacza w postaci taniego kredytu. – Z drugiej strony wśród sprzedających ciągle żywy jest sentyment do cen napompowanych w drugiej połowie 2023 r. – zauważa. – Żywa jest też nadzieja na „zbawienie” i dalsze podbicie cen przez zapowiadany program „Na start”.