Według najnowszego, datowanego na 9 października projektu nowelizacji ustawy hazardowej gry i zakłady mają zostać objęte 10-procentowymi dopłatami. Oznacza to, że jedna dziesiąta pieniędzy wydawana przez klientów firm hazardowych ma zasilić państwową kasę, a konkretnie wesprzeć budowę stadionu narodowego.
Resort finansów, który jest autorem tego pomysłu, zakłada, że dzięki dopłatom wpływy z hazardu zwiększą się o 350 – 380 mln zł rocznie, z czego kasyna miałyby zapewnić ok. 100 milionów złotych.
Branża protestuje. – Dopłaty spowodują, że gracze będą wydawać mniej pieniędzy, a część biznesu zejdzie do podziemia. Oczekiwanie, że zachowania klientów nie zmieni fakt, że otrzymują żetony za 90 proc. wpłaconej kwoty, jest naiwne. Stali gracze są wyczuleni na wszystkie zmiany związane z ich pieniędzmi, a co dopiero na taki haracz – denerwuje się Zbigniew Macioszek, członek zarządu Casinos Poland.
Najwięksi operatorzy kasyn w Polsce zlecili Polskiej Akademii Nauk opracowanie informacji na temat skutków, jakie ich branża i budżet państwa poniosą z powodu nowelizacji. Najbardziej optymistyczny scenariusz – nazwany przez autorów naiwnym – zakłada, że po wprowadzeniu dopłat kasyna zasilałyby budżet państwa kwotą 238 mln zł rocznie, co oznacza 82-proc. wzrost.
– Uwzględniając jednak szereg istotnych czynników wpływających na polski rynek hazardowy, najbardziej prawdopodobne jest, że po wprowadzeniu dopłat do gier do budżetu trafi tylko 44 proc. tej kwoty. Oznacza to, że łączne wpływy do budżetu z kasyn spadną o 20 proc. w stosunku do tych osiąganych obecnie – mówi dr Kamil Kulesza z Instytutu Badań Systemowych Polskiej Akademii Nauk.