Do tej pory z certyfikatów FSC, kluczowych dla firm eksportujących wyroby z drewna za granicę, zrezygnowało już sześć dyrekcji, teraz dołączą cztery kolejne. Daje to łącznie blisko 4 mln ha lasów wyłączonych z certyfikacji. Serię rezygnacji z certyfikatów branża drzewna nazywa absurdem. Małe firmy już tracą klientów.
Z certyfikatu zrezygnowała właśnie Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie, której 0,5 mln ha lasów utrzyma ten certyfikat jeszcze tylko niespełna dwa tygodnie, do 9 września 2023 r. RDLP w Krakowie i Białymstoku zakończą certyfikowanie od nowego roku. Zadziwiające jest, że lasy tak spieszą się z rezygnacją z certyfikatów, np. dyrekcja w Białymstoku chce zakończyć współpracę od stycznia 2024 r., choć ważność jej certyfikatu mija dopiero w sierpniu 2026 r.
Najpóźniej, bo w kwietniu 2024 r., wygaśnie certyfikat Regionalnej Dyrekcji LP w Szczecinie. – Zapewniam, że nie wpłynie ona negatywnie na dostępność surowca drzewnego dla państwa firm – napisał w komunikacie Andrzej Szelążek, dyrektor Regionalnej Dyrekcji LP w Szczecinie. Lasy zapewnią dostęp do surowca – ale nie do surowca z certyfikatem, który jest kluczowy dla firm eksportujących towary za granicę.
Czytaj więcej
Aktywiści apeluję o ochronę starych lasów, nawodnienie mokradeł i torfowisk na terenach leśnych oraz objęcie certyfikacją FSC wszystkich terenów zarządzanych przez Lasy Państwowe.
Lasy twierdzą, że zapisy umowy licencyjnej mogą być w każdej chwili zmienione przez FSC bez jej aneksowania, przytaczają także osławiony argument, że ewentualne roszczenia podlegać mają prawu niemieckiemu. – Tu nie ma komponentu racjonalnego, oni rezygnują z FSC z powodów ideologicznych, ponieważ ewentualne spory mają być rozstrzygane w niemieckich sądach. Niechęć do niepolskiej instytucji to główny motyw działania ludzi, którzy opanowali Lasy Państwowe – komentuje Antoni Kostka z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.