Czy czeka nas koniec otwartego, darmowego dostępu do sieci? W Brukseli analizowany jest pomysł, aby tzw. big techy, jak m.in. Google, Facebook, czy Netflix, których biznesy w całości oparte są o internet, choć w praktyce nie mają własnej infrastruktury sieciowej, płaciły za dostęp do niej. Pomysł, wspierany przez lobby operatorów telekomunikacyjnych, w założeniu wycelowany jest w e-gigantów zza oceanu, którzy wykorzystują do swojej działalności infrastrukturę budowaną z unijnych pieniędzy. Eksperci ostrzegają, że, paradoksalnie, takie rozwiązanie wzmocni wielkie koncerny, budowa jednorożców (młodych, innowacyjnych firm wartych ponad 1 mld dol.) w UE stanie się jeszcze trudniejsza. Do tego powstanie niebezpieczny precedens i w przyszłości opłatami mogą zostać objęci wszyscy korzystający z tej infrastruktury – zarówno mniejsi użytkownicy biznesowi, jak i zwykli internauci.
Zwrot z inwestycji
W UE rozpoczęła się niedawno dyskusja o tzw. neutralności sieci. Idea jest taka, by każdy rodzaj transferu danych w internecie był traktowany jednakowo (niezależnie od rodzaju nadawcy/odbiorcy czy sposobu, w jaki treść jest wysyłana). Część ekspertów uważa, że płacenie przez użytkowników za traktowanie usług, z których korzystają, w sposób priorytetowy (aby zapewnić brak opóźnień lub przerw w dostawach), byłoby zaprzeczeniem owej idei. „Doprowadziłoby do sytuacji, w której internet przekształciłby się w rynek oparty na podaży i popycie – pierwszeństwo mieliby ci, którzy płacą więcej. To rodziłoby zaś sytuacje, w których takie usługi realizowane byłyby kosztem innych – spowalnianych czy blokowanych” – ostrzega fundacja Startup Poland. I wskazuje, że wizja pakietów, w których niektóre usługi będą działać, a inne nie, oraz istnieją nielimitowane pakiety dla bogatych, z pełnym dostępem do usług, byłaby tożsama z sytuacją selektywnego dostarczania elektryczności, wody lub usług telefonicznych.
Czytaj więcej
Pogłębia się zapaść na rynku start-upów. Już piąty kwartał z rzędu spada globalna wartość inwestycji venture capital. Pierwsze miesiące br. przyniosły niemal o 40 proc. mniej transakcji niż rok wcześniej.
To na razie czarny scenariusz, ale pomysły, które pojawiają się w Brukseli, mogą prowadzić w takim kierunku. Chodzi o poniekąd zrozumiałą koncepcję lansowaną przez telekomy, by wielkie platformy internetowe, korzystające z ogromnych przepustowości w sieci, dokładały się do infrastruktury. Komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton niedawno przyznał, iż operatorzy „nie uzyskują odpowiedniego zwrotu z inwestycji” z utrzymania swoich sieci i już czas na „godziwe wynagrodzenia sieci”.