Jak to się stało, że został pan szefem jednej z największych organizacji zrzeszających przedsiębiorców? Do tej pory był pan kojarzony z samorządami, przez lata był pan prezydentem Wrocławia.
Rzeczywiście moja kariera zawodowa w większości miała związek z samorządami. Są w niej jednak również dwa poważne wątki związane z przedsiębiorczością. W latach 90. byłem jednym z pierwszych w Polsce doradców personalnych, headhunterów i przez kilkanaście lat działałem w tej branży. Teraz też jestem po stronie sektora prywatnego, mam dwie firmy zajmujące się akwakulturą, hodujące m.in. algi. I stało się tak, że z Pracodawców RP zadzwoniono do mnie z pytaniem, czy przyjąłbym stanowisko prezesa tej organizacji. Był konkurs i ostatecznie okazało się, że wygrałem. Jedną z najważniejszych spraw, jaką wraz z moim zespołem zajmowałem się jako prezydent Wrocławia, była współpraca z biznesem. W latach 2006–2016 Wrocław był mistrzem Europy, jeśli tak można powiedzieć, w tworzeniu miejsc pracy.
Teraz stanie pan niejako po drugiej stronie. Jakie zadania postawiono przed panem jako prezesem dużej organizacji przedsiębiorców?
Właściwie sam je sobie postawiłem, bo decydując się na objęcie tego stanowiska, starałem się pokazać pewną wizję tego, co chcę osiągnąć, jak chcę działać. Pokazałem zarys strategii. Umówiliśmy się przy tym tak, że na potrzeby własne i na potrzeby rady programowej, która będzie nadzorować moją pracę i nadzoruje pracę całej organizacji, postaram się doprowadzić w ciągu dwóch–trzech miesięcy do sformułowania diagnozy dotyczącej naszej organizacji i potem będziemy kształtowali strategię. To będą dokumenty wewnętrzne.
Co zatem jest najważniejsze?
Przede wszystkim pokazanie, jak ważne są przedsiębiorstwa dla wspólnego dobrobytu. Dla wzrostu produktu krajowego brutto, pokonania inflacji. Jak istotne w związku z tym jest tworzenie dobrego klimatu społecznego i politycznego wokół przedsiębiorstw. To cel numer jeden. Bardzo ważne jest ponowne pobudzenie dialogu społecznego. I obudzenie przedsiębiorczej energii Polaków. Istotne jest też zawalczenie o to, by postrzeganie świata nie było ściśle etatystyczne. Daliśmy sobie niestety trochę narzucić przekonanie, że nasze osobiste interesy, jednostkowe i grupowe, powinny być podporządkowane interesowi państwa. A przecież państwo nie rozwiąże wszystkich problemów. Przedsiębiorstwa są bardzo ważne w kształtowaniu rzeczywistości. Odpowiadają między innymi za wypracowywanie podatków, a bez podatków nic nie funkcjonuje, podatki są kluczowe.
To nie jest dobry moment dla biznesu i prowadzenia firm w Polsce. Niemal na całym świecie mamy do czynienia z rosnącymi kosztami, ale u nas skala podwyżek jest jedną z najbardziej dotkliwych. Rosną ceny energii, ciepła, transportu, surowców, opakowań… Do tego mocno rosną koszty pracy, w tym płaca minimalna. Długo można wyliczać. A jakie pan widzi największe zagrożenia dla biznesu?
Zagrożenia są wielorakiego rodzaju. Najważniejszy jest zły klimat wokół przedsiębiorczości. Jesteśmy w Polsce w warunkach kurczącego się zasobu pracy. Dalszy wzrost PKB musi być związany z postępem technologicznym, ten zaś zawsze jest budowany na innowacjach i inwestycjach. Innowacje to nie jest coś, co da się zaplanować, choć oczywiście wiadomo, jak tworzyć społeczną przestrzeń proinnowacyjną. Natomiast bez wątpienia nasze państwo musi pobudzić inwestycje. Przypominam, że już bodaj w 2017 r. w „Strategii odpowiedzialnego rozwoju” rząd stwierdzał, że nawet 20-proc. wzrost inwestycji jest niesatysfakcjonujący. Cel był ustawiony na poziomie ponad 25 proc. PKB. Tymczasem w zeszłym roku inwestycje stanowiły tylko niespełna 17 proc. PKB. Luka pomiędzy 17 a 25 proc. to jest około 250 mld zł.
Jak pobudzić inwestycje?
Odpowiedź jest stosunkowo prosta. Jednym zdaniem można powiedzieć, że potrzebne są stabilne warunki prowadzenia biznesu. W tym stabilne i przewidywalne prawo podatkowe oraz prawo około gospodarcze. Ale też rzetelny dialog społeczny. Niezwykle symbolicznym przykładem tego, do czego prowadzi jego brak, jest Polski Ład. Nie był poprzedzony konsultacjami odpowiedniej głębokości, albo wręcz w ogóle nie był poprzedzony konsultacjami społecznymi. Przedsiębiorcy głośno ostrzegali, do czego to doprowadzi. Nikt nas nie słuchał. Skończyło się katastrofą. Dialog społeczny, dialog z przedsiębiorcami jest absolutnie niezbędny. Potrzebne są też unijne pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.